W słonecznych Stanach Zjednoczonych skończyło się lato, zaczął się rok szkolny. Uczniowie szkoły średniej powrócili do szkolnych ław. Kilkoro z nich zostało ukaranych przez nauczycieli za drobne przewinienia i musiało zostać po lekcjach w szkole. To wtedy rozegrał się dramat. Jeden z nastolatków, prowadzący bloga o życiu szkoły umiera wtedy zupełnie niespodziewanie, ale czy przypadkowo? Kiedy mądrala, sportowiec, przestępca, wariat i księżniczka trafiają do aresztu, wszystko może się zdarzyć, a nie wszyscy wyjdą z niego żywi.
Gdy Simon, bloger na samym początku wspomina, że miejsce, do którego chodzi się uczyć jest tak sztampowe, że mogłoby być castingiem do filmów Johna Hughesa, twórcy seriali dla młodzieży z lat 80., już wiadomo, że będzie się działo.
I tak też jest. Doświadczony widz może mieć wrażenie, że nie ogląda nic nowego. To wszystko już kiedyś było. Problemy z uzależnieniem wśród nastolatków? Proszę bardzo, jedna z uczennic zażywa xanax. Problemy z poczuciem własnej wartości? Wystarczy spojrzeć na tę czwórkę. „Ktoś z nas kłamie” to stara śpiewka, ale w nowej, netflixowej odsłonie. Po prostu przyjemnie się patrzy. Dodatkowo, mamy do czynienia z kolejną adaptacją całkiem udanej książki autorstwa Karen M. McManus.