ROW Rybnik - Wilki Krosno 56:34 Zobacz ZDJĘCIA KIBICÓW I MECZU Hit Metalkas 2. Ekstraligi dla Rekinów, którzy zostali nowymi liderami tabeli

Dwie drużyny po rozegraniu czterech meczów w żużlowej Metalkas 2. Ekstralidze miały status niepokonanych. Tymi drużynami były ROW Rybnik i Wilki Krosno. Jednocześnie jeszcze przed rozpoczęciem piątej serii spotkań było wiadomo, że po jej zakończeniu w rozgrywkach będzie już tylko jeden zespół, który nie zaznał goryczy porażki.

Wszystko dlatego, że w piątym spotkaniu los skojarzył ze sobą ROW i Wilki. Starcie pomiędzy nimi odbyło się na torze przy ul. Gliwickiej w Rybniku. Oprócz zachowania statusu niepokonanego, w stawką meczu rybniczan z krośnianami był fotel lidera zaplecza Ekstraligi. Zwycięzca brał więc wszystko. Pozostawał niepokonany i mógł cieszyć się z samodzielnego przewodnictwa rozgrywkom 2. Ekstraligi.

Mecz pomiędzy ROW-em a Wilkami poprzedziła minuta ciszy. Była ona poświęcona żużlowcowi Andriejowi Kudriaszowowi, który zmarł po walce z nowotworem w wieku 32 lat. Jeśli chodzi już natomiast o zmagania na torze, te kapitalnie rozpoczęły się dla ekipy gospodarzy, którzy po pierwszej serii biegów mieli nad rywalami z Krosna aż dwanaście punktów przewagi! (18:6).

Rybniczanie zwyciężyli wszystkie biegi. W tym dwa pierwsze, podwójnie. Jako pierwsi na linię mety wpadali kolejno: Rohan Tungate, Paweł Trześniewski - który zwyciężył w biegu juniorskim - Grzegorz Walasek oraz zastępujący wciąż niezdolnego do jazdy w roli kapitana Patricka Hansena, Brady Kurtz.

ROW dał się zatrzymać dopiero w szóstym biegu. Wówczas zakończył się on remisem. Siódme starcie zakończyło się natomiast pierwszą wygraną Wilków, i to od razu podwójną. Od początku nie układało się ono pomyślnie dla drużyny gospodarzy. Najpierw za dotknięcie taśmy wykluczony został Rohan Tungate, a tuż przed samą metą upadek Dimitriego Berge spowodował Brady Kurtz, którego także wykluczono i którego wyniku nie brano pod uwagę w ostatecznym rozrachunku.

Australijczyk zrehabilitował się jednak już dwa biegi później, kiedy po kapitalnym wyścigu zameldował się pierwszy na mecie. Początkowo nie wiadomo było, kto był drugi, gdyż Rohan Tungate i Jonas Seinfert-Salk razem ukończyli bieg. Decyzją sędziów lokatę tuż za Bradym Kurtzem przyznano drugiemu z Australijczyków, występującemu w barwach zielono-czarnych.

Po remisie w biegu dwunastym, którzy "dowieźli" Jakub Jamróg i Paweł Trześniewski, zespół z Rybnika mógł się czuć zwycięzcą spotkania z Wilkami. 16-punktowa przewaga dwunastokrotnych mistrzów Polski (44:28), dawała im pewność, że nawet kataklizm nie odbierze im dwóch punktów w zmaganiach z ekipą z Podkarpacia.

Nadal było jednak o co się starać. Wprawdzie jeśli o mecz w Rybniku chodzi nie mogło się już nic zmienić, jednak rezultat ścigania przy Gliwickiej mógł mieć znaczenie w kontekście rewanżu w Krośnie i punktu bonusowego, o który tam będzie toczyła się walka.

I to rybniczanie potraktowali serio. Dwukrotnie pokonali Wilki podwójnie. Dopiero w ostatnim biegu dali się im pokonać, zaledwie trzeci raz ponosząc biegową porażkę. Mimo to ROW odniósł najbardziej okazałą wygraną w tym sezonie i ma solidną zaliczkę prze wspomnianym rewanżem.

Ten jednak dopiero nastąpi. Tymczasem, z rzeczy aktualnych: ROW został nowym liderem tabeli. Rybniczanie samodzielnie pełnią tę rolę. Nad drugim w rozgrywkach zespołem z Krosna, zespół trenera Antoniego Skupienia ma dwa punkty przewagi. Rekiny mogą się też pochwalić najkorzystniejszym bilansem punktów, wynoszącym +60 oczek.

ROW Rybnik - Wilki Krosno 56:34

ROW: Rohan Tungate 10+2, Brady Kurtz 11+1, Jakub Jamróg 12+1, Norick Bloedorn 4, Grzegorz Walasek 11, Maksym Borowiak 3+1, Paweł Trześniewski 5+1.

Wilki: Norbert Krakowiak 4, Jonas Seifert-Salk 6+1, Vaclav Milik 4, Patryk Wojdyło 10, Dimitri Berge 5, Piotr Świercz 2, Szymon Bańdur 3+1.