
Jak przygotowujesz się do finałowego starcia?
Finałowe starcie to przede wszystkim mnóstwo stresu. Staram się go jakoś opanować, skupić się wyłącznie na gotowaniu i zespole - nie dać się ponieść złym emocjom. Chciałabym moją szansę wykorzystać, najlepiej jak się da. Chciałabym pokazać innym kobietom w domu, że mogą osiągnąć tak samo dużo jak ja - wystarczy ciężka praca, zaangażowanie i głowa pełna marzeń :)Wówczas sen staje się rzeczywistością.
(fot. Studio Flesz)

Na co przeznaczyłbyś 100 tysięcy złotych?
Gdyby jakimś cudem udało mi się wygrać, chciałabym otworzyć jakąś małą knajpkę w moim rodzinnym mieście. Zawsze marzyłam o rodzinnym lokalu - pełnym pysznego jedzenia i pozytywnej energii.
(fot. Studio Flesz)

Łukasz Kawaller ma 24 lata i jest gotowaniem zajmuje się zawodowo. Prywatnie jest narzeczonym Pauliny Sawickiej z drużyny Czerwonych. Łukasz dał się poznać jako osoba spokojna, skoncentrowana na pracy z ogromną wiedzą na temat pracy w kuchni.
Byłbym szczęśliwy gdybym to ja wygrał program. Wiem, że każdy z nas tego pragnie, wiem, że każdy ma swoje marzenia i wiem też, że każdą pracę i wysiłek należy nagradzać. Tyle, że dla mnie to nie jest marzenie, które zrodziło się chwilę przed programem, ani coś na co się zdecydowałem podczas trwania programu. Praca w kuchni jest moim życiem, każdą wolną chwilą i każdą radością. Czy jestem w kuchni, czy jestem na łące czy w sklepie, w każdej chwili jestem kucharzem. O pracę w Atelier Amaro walczę nie od początku programu, ale przez całe moje zawodowe życie. Starałem się przez cały program pokazać Szefowi prawdziwego człowieka, którym jestem, bo była to dla mnie najcięższa i najtrudniejsza rozmowa o pracę w życiu. Byłem wobec niego uczciwy i szczery, szanowałem i wspierałem innych uczestników i liczę na to, że zasłużyłem na tę nagrodę.
(fot. Studio Flesz)

Kogo uważasz za swojego największego rywala?
Jest nim ja sam. Od samego początku jest to dla mnie walka z własnymi słabościami, opanowaniem, zmęczeniem, wszystkimi przeciwnościami i tym, by do końca pozostać sobą w zgodzie z dobrymi wartościami. Jest to walka o każdy talerz, by nieustannie podnosić sobie poprzeczkę i dawać z siebie jak najwięcej. Walka z rzeczami, których nie znam i nie potrafię, a których Szef Wojciech Modest Amaro chce mnie poprzez swoje dania i standardy nauczyć. Walka o to, by pozostać takim człowiekiem, jakim jestem bez względu na strach, niepewność i stres. Bo po raz pierwszy w życiu walczę o życie...
(fot. Studio Flesz)