
Kora

Dziennikarskie śledztwo Szymona Jadczak i Dariusza Farona otworzyło puszkę Pandory, jaką okazał się ośrodek DPS w Jordanowie. Wskutek ich ustaleń do placówki wkroczył prokurator. Mało kto pamięta, ale w dokładnie tym samym ośrodku przemocy jako dziecko doświadczyła Kora Jackowska. Artystka za życia podkreślała, że to, co działo się za zamkniętymi drzwiami placówki na zawsze określiło jej stosunek do instytucji kościelnych oraz księży i zakonnic.

Olga "Kora" Jackowska - tej artystki nikomu nie trzeba przedstawiać. Była wyjątkową kobietą, która pozostawiła po sobie szereg znakomitych dzieł muzycznych. Jej utwory były w wielu przypadkach przełomowe, podobnie jak wywiady, których udzielała. Gdy w 2010 r. w rozmowie z "Wprost" wyznała, że była molestowana przez księdza, temat nadużyć osób związanych z Kościołem w Polsce był niechętnie przez media poruszany. Jej słowa wywołały trzęsienie ziemi, a media coraz odważniej zaczęły podejmować śledztwa, odkrywając niewyobrażalne zbrodnie i liczne ofiary.

Kora Jackowska wywołała wówczas trzęsienie ziemi swoimi słowami. Nie pierwszy zresztą raz - ta zmarła 28 lipca 2018 roku w wieku 67 lat artystka nigdy nie miała oporów, aby głośno wypowiadać swoje zdanie nie oglądając się na to, co ktoś pomyśli lub powie. Nie inaczej było w przypadku ośrodka DPS w Jordanowie, o którym artystka za życia mówiła jako miejscu cierpienia i przemocy.