
„La Palisiada” na EnergaCAMERIMAGE 2024
O ile część filmu, która umiejscowiona jest w latach 90., naprawdę trzyma za gardło, to już dużo większy problem można mieć ze współczesnym prologiem otwierającym „La Palisiadę”. Myślę, że w jakimś stopniu rozumiem założenia reżysera, ale połączenie jednego segmentu z drugim jest takimi grubymi nićmi szyte, że aż ręce opadają. Naturalnie, można dopatrywać się tutaj pewnej symboliki, obarczenia współczesności grzechami przeszłości, ale jest to tak proste, że aż zbyt prostackie. I przede wszystkim - zbyt oczywiste. To specyficzne wprowadzenie do całej historii jest właściwie całkowicie zbędne.

„La Palisiada” na EnergaCAMERIMAGE 2024
„La Palisiada”, mimo swoich wad, w tym chociażby narracyjnego chaosu, jest kinem, którego za żadne skarby nie da się nazwać nijakim. To zdecydowanie film, na który był pomysł. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale jest to jedna z tych produkcji, których prędko się z głowy nie wyrzuci. Philip Sotnychenko ma spory potencjał jako reżyser.

„La Palisiada” na EnergaCAMERIMAGE 2024
