
„Listy do M.” – reż. Mitja Okorn (2011)
Prezenter radiowy Mikołaj samotnie wychowuje synka, który pragnie, by tata znów się zakochał. Dyrektorka radia, Małgorzata, wyznacza Mikołajowi dyżur w wigilijny wieczór. Jej małżeństwo jest pełne niewypowiedzianych trudnych emocji. Samotna siostra Małgorzaty oczekuje narodzin syna. Doris marzy o wielkiej miłości. Melchior romansuje z żoną negocjatora, Szczepana, który coraz gorzej znosi kolejne upokorzenia. Szef Doris szuka dziewczyny, z którą mógłby pokazać się u rodziców. Losy tych ludzi splatają się w Wigilię Bożego Narodzenia.
Tego filmu chyba nikomu nie trzeba przedstawiać! Niezwykle miła dla oka i bardzo udana produkcja, która została dobrze napisana i jeszcze lepiej zagrana. Tym bohaterom się zwyczajnie kibicuje.

„Planeta Singli” – reż. Mitja Okorn (2016)
Ania (Agnieszka Więdłocha) jest uroczą, romantyczną, ale niezbyt pewną siebie nauczycielką, poszukującą idealnego mężczyzny na internetowych portalach randkowych. Przypadkiem, w walentynkowy wieczór, spotyka showmana Tomka (Maciej Stuhr), który prowadzi najpopularniejszy i najbardziej kontrowersyjny program telewizyjny w kraju. Zachwycony niepoprawnym romantyzmem Ani, proponuje jej, żeby została bohaterką jego show – ona będzie umawiać się na randki przez internet, a on w swoim programie pokaże prawdziwą twarz facetów flirtujących w sieci i wyśmieje naiwność kobiet szukających tam ideału. Szalone randkowe przygody Ani szybko stają się wielkim przebojem. Jednak pewnego dnia Ania nieoczekiwanie spotyka… idealnego faceta – Antoniego (Michał Czernecki). Naciskany przez bezwzględną szefową stacji (Ewa Błaszczyk) Tomek musi ratować oglądalność programu. A może i własne uczucie do Ani?
„Planeta Singli” ma chyba wszystko, co udana komedia romantyczna mieć powinna. To opowieść o samotności w dzisiejszych czasach, którą niektórzy głęboko w sobie skrywają, połączona z satyrą na współczesne media. Autorzy potrafią wyważyć proporcje i radzą sobie z gatunkiem, więc produkcja zarówno bawi, jak i wzrusza. Do tego jest okraszona niewymuszonym humorem, dalekim od fekalnych żartów, będących wizytówką innych polskich komedii. I to jest, proszę państwa, dobra zmiana.

„Rozmowy nocą” – reż. Maciej Żak (2008)
Matylda jest artystką, która ceni sobie niezależność. Ponieważ w jej świecie nie ma miejsca na stałego partnera, postanawia znaleźć mężczyznę, który byłby tylko dawcą nasienia. Formułuje wymagania względem ewentualnego kandydata i zamieszcza ogłoszenie w gazecie. Odpowiada na nie Bartek, szef kuchni w eleganckiej restauracji, w wolnym czasie piszący książkę kucharską. Choć robi on na kobietach piorunujące wrażenie, jest nieśmiałym romantykiem, szukającym miłości na całe życie.
Marcin Dorociński jako kucharz szukający miłości za pośrednictwem anonsów? Tak, tak, proszę państwa. I na dodatek sprawdził się w tej roli znakomicie! „Rozmowy nocą” mają w sobie urok oraz lekkość, czyli składników, których brakuje większości współczesnych polskich komedii romantycznych. Do tego na drugim planie świetna Roma Gąsiorowska!

„Kogel-mogel” – reż. Roman Załuski (1988)
Dziewczyna ze wsi, Katarzyna Solska, stara się o przyjęcie na studia. Po egzaminach wraca do domu i dowiaduje się, że rodzice chcą ją wydać za mąż za bogatego sąsiada. Kasia wpada w rozpacz, próbuje się sprzeciwić decyzji rodziców, ale zostaje zamknięta w pokoju. W dniu wizyty narzeczonego ucieka przez okno i z poczty dzwoni na uczelnię. Otrzymuje mylną informację i jest przekonana, że nie została przyjęta na studia. Zrezygnowana wraca do domu i zgadza się na ślub. Jednak w przeddzień wesela przychodzi zawiadomienie o przyjęciu na uniwersytet.
Zarówno „Kogel-mogel”, jak i „Galimatias, czyli kogel-mogel II” to komedie doskonałe, które powinny być wyznacznikiem dla innych rodzimych produkcji z tego gatunku. Tak się powinno robić komedie. Wszystko jest tu perfekcyjne, dlatego nic dziwnego, że film jest już dzisiaj uważany za kultowy. Te sceny, dialogi, sytuacje po prostu się pamięta i miło wspomina. I jak to jest zagrane! Grażyna Błęcka-Kolska, Dariusz Siatkowski, Ewa Kasprzyk, Zdzisław Wardejn, Katarzyna Łaniewska, Jerzy Turek i Jerzy Rogalski – chapeau bas!