
Majami (Piotr Stramowski)
Majami zostaje przeniesiony z wydziału do walki z przestępczością narkotykową i trafia do komendy. Zlecane mu zadania są zdecydowanie poniżej jego umiejętności. W tym momencie gangster o pseudonimie „Babcia” rzuca mu wyzwanie. To punkt zwrotny w życiu bohatera, jego nowy napęd do działania. Majami to człowiek skryty, sumienny, bardzo dobrze wykonujący swoją pracę i bezgranicznie na niej skoncentrowany. Jest trochę jak Terminator - kiedy ma sprawę do załatwienia to działa bez skrupułów. Nawet kiedy dostaje najbardziej błahe zlecenie, chce je wykonać najlepiej jak potrafi. Nie dlatego by być najlepszym, ale żeby w pełni stanąć po właściwej stronie.
fot. Andrzej Bołdaniuk / materiały prasowe

Babcia (Bogusław Linda)
Babcia to człowiek, którego złamała przeszłość. Pewne zdarzenie spowodowało, że został gangsterem. Takim, który w garniturze wygląda jak typowy biznesmen.
Tak o swojej roli mówi Linda: Gram postać, która ma w sobie zarówno negatywne jak i pozytywne cechy. Właśnie to było ciekawe w scenariuszu – dwóch gości z przeciwnych biegunów, czyli bandyta i policjant, działa generalnie tak samo. Czyli bezwzględnie, prosto i brutalnie, na granicy prawa.
fot. Andrzej Bołdaniuk / materiały prasowe

Gebels (Andrzej Grabowski)
Patryk Vega tak mówi o Gebelsie: Gebels to policjant, który niejedno w życiu widział i przeżył. Twardy, sprawiedliwy, ze specyficznym poczuciem humoru, wrażliwy na punkcie krzywdy dzieci. W kolejnej odsłonie „Pitbulla” jest wciąż tym samym starym wyjadaczem, który musi walczyć nie tylko ze światem przestępczym, ale także niedoskonałościami zawodu policjanta. Gebels staje przed nowym wyzwaniem – zostaje zastępcą naczelnika Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw. Czy kierownicze stanowisko okaże się dobrym pomysłem dla policjanta, który spędził całe życie ganiając bandytów na ulicy, przekonają się Państwo oglądając film „Pitbull. Nowe porządki”.
fot. Andrzej Bołdaniuk / materiały prasowe

Barszczyk (Michał Kula)
Barszczyk jest człowiekiem, dla którego liczy się przede wszystkim własna kariera, mówi się o nim, że „ma zajęte obie ręce, bo trzyma stołek, na którym siedzi”. Stał się człowiekiem bardziej konkretnym niż był te kilka lat temu, twardo idzie po swoje, zostaje komendantem. Z drugiej strony jest trochę taką gapą, z której wszyscy się wyśmiewają. Potrafi komplikować prowadzenie akcji, przeszkadza swoim podwładnym w wykonywaniu pracy - ci nie pozostają mu dłużni, robiąc sobie z niego żarty.
fot. Andrzej Bołdaniuk / materiały prasowe