
3. Agenci Tarczy
Ten serial to akurat doskonały dowód na prawdziwość powiedzenia, że mężczyznę poznaje się po tym nie jak zaczyna, ale jak kończy. Bo też Agenci początek mieli wręcz fatalny. Po pierwszych kilku odcinkach pierwszego sezonu spadła na niego fala zasłużonej krytyki. Bo też poza licznymi nawiązaniami do filmów kinowych Marvela, serial nie miał do zaoferowania żadnej oryginalnej historii. Zmieniło się to gdzieś w połowie pierwszego sezonu. Fabuła nabrała pierwszych kształtów a bohaterowie wyrazu. Oczywiście wysuwał się tu na pierwszy plan Phil Coulson – postać, która wyszła z kinowych Avengersów (gdzie zresztą odgrywała bardzo ważną rolę) by wodzić rej w Agentach Tarczy. Początkowo największym smaczkiem serialu były liczne nawiązania do kinowego uniwersum oraz jego wpływ na wydarzenia w Agentach Tarczy.
Z czasem serial stał się dość mocno niezależny. Owszem, nadal widoczne są pewne powiązania z wydarzeniami dziejącymi się na dużym ekranie, ale wypracowano już swoją autonomiczną historię, która nie potrzebuje aż tak mocnego wsparcia kinowych produkcji. Niemniej smaczki nadal się pojawiają. Poza tym serial z sezonu na sezon jest po prostu lepszy tak fabularnie jak i realizacyjnie, a ostatni – czwarty, jest po prostu majstersztykiem. Co więcej, efekty specjalne w Agentach są na poziomie niemal kinowym, a to w świecie seriali nie tak częste zjawisko. Serialowe postacie cały czas się rozwijają i zmieniają w toku wszystkich wydarzeń, co też jest ogromnym plusem. Jaki jest więc minus? Widownia, która niestety nie dopisuje, stąd Agenci Tarczy cały czas balansują na krawędzi anulowania i tylko dzięki chęci Marvela wciąż jeszcze utrzymuje się w telewizyjnej ramówce choć wielu przewiduje, że nadchodzący sezon piąty będzie już tym ostatnim. Z jednej strony to źle, ale z drugiej... lepiej odejść w chwale niż po kompromitacji. A ten serial ma na to ogromną szansę.
fot. materiały prasowe

2. Legion
Serial stacji Fox okazał się czarnym koniem tak tego rankingu, jak i seriali opartych na komiksach o superbohaterach. Z drugiej strony nie do końca należy go traktować jako właśnie superbohaterski, choć przecież fabularnie jest mocno związany z uniwersum X-Menów, a przede wszystkim mentorem tej grupy – Charlesem Xavierem. Bo też historia traktuje o jego synu, Davidzie Hallerze, jednym z najpotężniejszych mutantów na świecie, a zarazem najbardziej niebezpiecznych i nieprzewidywalnych. Wszystko przez jego schizofrenię, która nie pozwala mu odróżniać rzeczywistości dziejącej się naprawdę od wydarzeń w jego głowie. W trakcie wielu wizji ujawniają się jego liczne moce, które zwracają na niego uwagę rządowej grupy zajmującej się najciekawszymi przypadkami mutantów. W przypadku tego serialu siłą jest sposób ukazania psychiki głównego bohatera.
Momentami jest to ostra jazda bez trzymanki, w czasie której widz często sam nie odróżnia tego co prawdziwe od rzeczy kompletnie zmyślonych. Zagłębianie się zresztą w psychikę głównego bohatera jest największym atutem serialu. Ma ich jednak więcej – to przede wszystkim świetna gra aktorska Dana Stevensa, nawiązania do kinowych X-Menów (choć delikatne) i silne nawiązanie do komiksów poprzez postać głównego przeciwnika, jakim jest Shadow King, jeden z największych wrogów Xaviera. Ponadto efekty specjalne są na bardzo wysokim poziomie. No i przede wszystkim klimat, który sprawia, że po seansie nasz mózg może trochę wariować, ale tylko trochę.
"Legion". Ludzka twarz X-Menów Zobacz więcej
fot. materiały prasowe

1. Daredevil
Pierwszy serial wyprodukowany przez Netflixa i jak do tej pory najlepszy ze wszystkich ekranizacji komiksowych Marvela. Historia niewidomego Matta Murdocka, który w nocy broni mieszkańców nowego Jorku jako Daredvil zachwyca realizacją i klimatem. Tu dopiero przekonujemy się, że superbohaterowie to ludzie z krwi i kości, którzy na co dzień mają też swoje problemy i niezwykłą historię. Taki jest nie tylko Matt Murdock ale też inne postacie, które poznajemy w serialu. Dodatkowymi atutami są tu pojawiające się gościnnie postacie. W pierwszym sezonie najważniejszy przeciwnik Daredevila – Wilson Fisk, czyli komiksowy Kingpin modelowo zagrany przez Vincenta D'Onofrio, który zdecydowanie różnił się od komiksowego pierwowzoru, co wyszło tej postaci tylko na dobre. To też pojawiająca się w drugim sezonie Elektra, a przede wszystkim Punisher, dzięki któremu serial bardzo wiele zyskał (a sam Punisher swój własny serial). Na chwilę obecną jest to najlepsza propozycja oparta na komiksach traktujących o superbohaterach i wydaje się, że jeszcze sporo czasu musi upłynąć, zanim ktoś go przebije.
fot. materiały prasowe