
7. "Ostatni egzorcyzm" (2010)
Cotton Marcus od 25 lat wykonuje zawód egzorcysty, który w jego rodzinie przechodzi z ojca na syna. Przeprowadzanie egzorcyzmów jest dla niego czymś w rodzaju show, psychoterapii, placebo, skutecznym o tyle, że ludziom jest potrzebne coś, co działa na ich
psychikę i pozwala uwierzyć, że uwolnili się od tego, co ich prześladuje. Pod koniec kariery Marcus postanawia zdemaskować przed kamerą, na czym tak naprawdę polegają jego egzorcyzmy i ujawnić wszystkie sztuczki. Wraz z dwojgiem filmowców udaje się na farmę w Luizjanie, skąd przysłano jedną z próśb o pomoc. Klientką jest niedawno osierocona przez matkę 16-letnia Nell nękana przez wstępującego w nią szatana. Wszystko przebiega pomyślnie; egzorcystyczne „przedstawienie” rejestruje kamera, jednak kilka godzin później rzekome opętanie wydaje się mieć całkiem prozaiczne, choć dramatyczne, przyczyny.
„Ostatni egzorcyzm” jest nakręcony w konwencji paradokumentu. Pierwszą część filmu ogląda się jak prawdziwy dokument – pojawiają się wypowiedzi jego bohatera, członków jego rodziny i innych osób, widzimy migawki z nabożeństwa prowadzonego przez wielebnego Marcusa, padają argumenty za nakręceniem mającego powstać filmu itp. Aktorzy, zwłaszcza zaś wypowiadające się przed kamerą „przypadkowe” osoby z ulicy, grają tak autentycznie, że kompletnie nie ma się wrażenia oglądania filmu fabularnego, a tym bardziej horroru. Realizm wzmagają zdjęcia kręcone z ręki, z typowymi dla nich gwałtownymi zbliżeniami, czy brakiem stabilności obrazu. Pomimo kilku straszących momentów (to już w drugiej części), nie ma w tym filmie grozy typowej dla horroru, jest raczej atmosfera zaciekawienia, jakie okażą się rozwiązania pojawiających się pytań i niejasności, na które natrafia ekipa filmowa. Bo przecież musi być jakieś logiczne wyjaśnienie – teoretycznie... Z zakulisowymi ciekawostkami pokazanymi w filmie, a obnażającymi warsztat egzorcysty postanowiła zapoznać się zaskakująco duża liczba widzów: film kosztujący zaledwie 1,5 miliona, bez wielkich gwiazd w obsadzie zarobił w Stanach Zjednoczonych ponad 40 milionów.
media-press.tv

6. "Constantine" (2005)
Johna Constantine ma nieprzeciętny dar pozwalający mu widzieć prawdziwe postaci demonów i aniołów przebywających na Ziemi. Ten dar, którego nigdy nie pragnął przerósł jego siły na tyle, że w młodości doprowadził go do próby samobójstwa. Aby odkupić swą duszę rusza do walki z demonami, wierząc, że w ten sposób uratuje się przed potępieniem. Los stawia na jego drodze policjantkę Angelę Dodson, która nie wierzy w samobójstwo swojej głęboko wierzącej siostry, Isabel. John, którego zżera rak płuc, staje do swej – być może – ostatniej walki. Film należy do nurtu tak zwanej "fantastyki religijnej". Ich punktem wyjścia są opowieści ze Starego Testamentu, pism apokryficznych, kabalistycznych oraz pism pierwszych Ojców Kościoła traktujące m.in. o walce aniołów o władzę, ich upadku i zazdrości aniołów miłość Boga do ludzi. Tak bogata literatura okazała się niewyczerpanym źródłem pomysłów na liczne filmy z obdarzonymi boskimi mocami bohaterami kontynuującymi na Ziemi walkę, jaka kiedyś odbywała się w Niebie.
"Constantine". Triller zalatujący siarkąZobacz więcej
„Constantine” należy do tych filmów, które mają imponujące wizualną oprawę przywodzącą na myśl obrazy Hieronima Boscha i ten rozmach jest jego niezaprzeczalnym atutem. Sceny odprawiania egzorcyzmów nie są gorsze! To pokaz doskonałego warsztatu biegłego
egzorcysty, broni w postaci niezwykle skutecznych artefaktów archeologicznych oraz działania w stylu Jamesa Bonda, zawsze trzymającego klasę. Uwięzienie demona wygnanego z ciała młodej dziewczyny i uwięzienie go w lustrze, czy hekatomba demonów zneutralizowanych za pomocą puszczonej przez instalację przeciwpożarową wody święconej to tylko kilka z pomysłów na zagnanie piekielnych bestii tam skąd przyszły. Constantine nie jest może zwyczajnym egzorcystą, ale bez niego to zestawienie byłoby
niepełne!
media-press.tv

4. "Egzorcyzmy Dorothy Mills" (2008)
Psychiatra Jane Morton, usiłując się otrząsnąć po śmierci synka, angażuje się w trudną sprawę, jaką jest przypadek mieszkanki pewnej małej irlandzkiej wyspy, piętnastoletniej Dorothy Mills, oskarżonej o usiłowanie zabójstwa dziecka, którym się opiekowała. W czasie terapii Jane odkrywa, że Dorothy to przypadek wielorakiej osobowości, co przeczy ogólnemu osądowi mieszkańców wioski utrzymujących, że Dorothy ma kontakt z siłami nadprzyrodzonymi. Mogą mieć rację, gdyż w czasie terapii Dorothy zaczyna mówić
głosem zmarłego synka Jane.
Biorąc pod uwagę mrożący krew w żyłach efekt, miała rację Agnes Merlet, realizując film, którego motyw przewodni opiera się na założeniu, że najbardziej niezbadanym obszarem w dziejach eksploracji człowieka jest... ludzki umysł. Zrealizowała horror psychologiczny, w którym paranormalne (czytaj: jeszcze niepoznane) siły umysłu doprowadzają bohaterkę do tak destruktywnych czynów, że ingerencja mocy nieczystych wydaje się jedynym „normalnym” wytłumaczeniem. Przypadek Dorothy trzęsie posadami wiary jej współplemieńców, ortodoksyjnej grupy religijnej, która za pewnik przyjęła, iż izolacja, którą wybrali, uchroni ich przed grzechem napierającym z zewnątrz. Nie dopuszczają do siebie myśli, że diabeł mieszka w każdym z nas, a Dorothy ma jedynie tego pecha, że jako jednostka wrażliwsza niż inni, nie potrafi się przed nim bronić. Jest jeszcze jeden ciekawy, bo starotestamentowy wątek – opętanie Dorothy jest wynikiem przyjęcia na siebie grzechów społeczności podobnie jak robił to wyganiany na pustynię biblijny kozioł ofiarny. Dziewczyna zapłaci za to wykluczeniem, ale emanacja tego zła i tak dotknie całą gnijącą od środka społeczność. „Egzorcyzmy...” niewątpliwie należą do tego rodzaju filmów, które ogląda się z dreszczykiem podniecenia. Bazują na tajemnicy i budują nieznośne napięcie, a przy tym prowokują do stawiania pytań o ludzką naturę i siły drzemiące w każdym człowieku. A ta diagnoza bynajmniej nie potwierdza, że człowiek to istota z gruntu dobra.
media-press.tv

2. "Matka Joanna od Aniołów" (1961)
Wierna adaptacja opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza. Polska XVII wiek, do położonego na odludziu klasztoru na Smoleńszczyźnie przybywa młody egzorcysta - ksiądz Suryn, by wygnać diabła z przeoryszy Joanny i innych zakonnic. Ksiądz Suryn podejmuje się swojej misji pełen najlepszej woli, ufny w potęgę modlitwy, krzyża, umartwianie się i okrzyk „Apage Satanas”, ale w osobie Joanny i zamieszkujących ją demonów ma twardą przeciwniczkę. Suryn nie potrafi oprzeć się fascynacji manipulującą go kobietą, co powoduje jego zgubę.
W filmie Jerzego Kawalerowicza opętanie jest najbliższe temu co o takich „przypadkach” mówią psychologowie. Dla nich metaforyczny "demon" to dawno skrywane uczucia, takie jak popęd seksualny, złość i gniew. Takie nieświadome, tłumione emocje i "kompleksy" sprawiają, że człowiek zaczyna czuć i zachowywać się w sposób kompletnie dla siebie obcy, a to z czym się nie godzi, staje się nieakceptowanym „Złym” zamieszkującym jego ciało. To właśnie przypadek Joanny, która tylko takim sposobem może usprawiedliwia się
przez sobą z miłości do swego spowiednika księdza Garnca. który prawdopodobnie odtrącił jej miłość, a którego z zemsty oskarżyła o czary, co doprowadziło do spalenia go na stosie. To też przypadek księdza Suryna, który zakochuje się w Joannie. Fascynuje go zarówno
jako bezbronna kobieta, która pragnie się mu poddać, jak i jako szatańska femme fatale, która rzuca mu wyzwanie. Jego grzeszna namiętność staje się „Złym” w jego ciele, którego nie potrafi zaakceptować.
„Matka Joanna od Aniołów” to jeden z najpiękniejszych i najbardziej głębokich filmów o… opętaniu, w którym jest ono metaforą zakazanej miłości, a sam film staje się opowieścią o skomplikowaniu ludzkiej duszy. Zwłaszcza kobiecej… Film Kawalerowicza to również przepiękne i dopracowane wizualnie dzieło sztuki. Kadry malowane bielą habitów, szarością murów i czernią krat tworzą symetryczne filmowe obrazy, które na długo pozostają w pamięci. Film jest też niezwykle widowiskowy: pobożne mniszki szaleją w ekstatycznym tańcu, tarzają się po podłodze, z szelestem szat rozbiegają się po kościele i rwą włosy z głowy. Matka Joanna z bogobojnej przeistacza się w jednej chwili w prychającą jak dzika kotka istotę, jej widziana w zbliżeniach której twarz nabiera szpetnego wyrazu, a syczące głosy demonów w niej mieszkających miotają przekleństwa i nieprzyzwoitości. Takie sceny sprawiają, że film momentami przeistacza się w iście barokowy horror.
media-press.tv