
Przylądek strachu - niedziela, TNT, godz. 22:45
Max Cady zostaje wypuszczony po 14 latach z więzienia. Jego jedynym celem staje się zemsta na prawniku, Samie Bowdenie, który uczestniczył w jego procesie. Jest przekonany, że Bowden wykorzystując jego analfabetyzm, ukrył ważne dokumenty, które mogły się przyczynić do uniewinnienia. Max zaczyna metodycznie i uparcie prześladować rodzinę Bowdena.

Przesłuchanie - niedziela, TVP 1, godz. 23:40
Najbardziej antykomunistyczny film w historii PRL. Film legenda, który stał się przyczyną rozwiązania zespołu filmowego „X” Andrzeja Wajdy. Rok po nakręceniu „Przesłuchania” jego reżyser, Ryszard Bugajski, wyjechał na wiele lat z Polski. Oficjalnie film ujrzał światło dzienne dopiero w 1989 roku (siedem lat po powstaniu) na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Do tego czasu oglądano go nielegalnie na tajnych pokazach w salach katechetycznych, prywatnych mieszkaniach i świetlicach na zdartych kasetach wideo, ze słabym obrazem i dźwiękiem. Chciał go obejrzeć każdy i każdy powinien go obejrzeć, żeby dowiedzieć się, jak kiedyś było strasznie, i by wiedzieć czego nie wolno nigdy powtórzyć.
Akcja rozpoczyna się na początku lat 50. Antonina Dziwisz jeździ po Polsce z zespołem, tańcząc i śpiewając dla publiczności. Nie jest aktywistką. Nie ma pojęcia o polityce. Jest głupiutka i prosta. Podczas pewnej kolacji, po występie i kłótni z mężem, dwóch obcych mężczyzn upija Tonię do nieprzytomności. Kobieta budzi się w więzieniu zdezorientowana i przerażona. Zaczyna się koszmarne przesłuchanie. Śledczy żądają od niej informacji na temat kolegi z zespołu, majora Olchy, oskarżonego o zdradę ojczyzny i szpiegostwo. Biciem i nieludzkimi torturami śledczy próbuje zmusić Tonię do podpisania zeznań obciążających Olchę. Tonia za nic się na to nie zgadza. Ta, wydawałoby się, zabawowa dziewczyna, nagle odkrywa w sobie ogromne pokłady bohaterstwa i dumy. W zniewolonym kraju, będąc w więzieniu, ona jest wolnym człowiekiem, nie da się złamać i nikogo nie zdradzi. Zaszczuta i dzielna Tonia kontra zimny i wyrachowany aparat UB. To wielkie sceny tego filmu, którego oglądanie bardzo boli, ale nie dlatego, że jest tam choćby ślad fałszu, ale dlatego, że to boleśnie prawdziwy film. Strasznie prawdziwy.