
Top 10 filmów o boksie
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv

„Piękny bokser” (Ekachai Uekrongtham 2003)
Zaczynamy od filmu potrójnie oryginalnego. Po pierwsze rozgrywa się w Tajlandii, po drugie opowiada o odmianie tajskiego boku, a po trzecie jego bohaterem jest utalentowany bokser o niepotykanie silnym ciosie, który pieniądze z walk przeznaczy na realizację marzeń, czyli operację... zmiany płci. Zawsze bowiem czuł się kobietą.
Talent dorastającego na wsi w biednej rodzinie Nong Tooma ujawnia się w czasie wioskowego turnieju walk, gdy okazuje się, że mając wyjątkowo silny cios potrafi jednym błyskawicznym ruchem znokautować przeciwnika. Po wielu latach treningu staje się niekwestionowanym mistrzem, ale wciąż czuje się kobietą.
Historia oparta na losach aktorki i modelki Parinya Charoenphola, niegdyś sławnego kick boksera Nonga Tooma jest prawdziwa. Takie przypadki jak ten Nong Tooma w Tajlandii nie jest niczym dziwnym, ale faktycznie w tym wypadku chodzi o chłopca posiadającego "męskie" talenty i zabójczo szybko walczącego. Zarówno dynamiczne sceny akcji jak i dramat ukazujący jaką torturą jest uwięzienie w obcym ciele, są w tym filmie na wysokim poziomie. Tooma rewelacyjnie zagrał Asanee Suwan, bardzo przystojny, o delikatnych rysach twarzy sportowiec, który na potrzeby roli musiał wziąć parę lekcji baletu, opery i aktorstwa.
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv

„Człowiek ringu” (Ron Howard 2005)
Ameryka, lata wielkiego kryzysu. Jim Braddock (Russel Crowe), bokser-amator, po kontuzji, którą odniósł przestaje się liczyć w środowisku, co odczuwa żyjąca w coraz większej biedzie rodzina. Niepodziewanie dostaje propozycję powrotu na ring. Powinien przegrać walkę, ale ją wygrywa. I oto Braddock dostaje nową szansę walki z mistrzem świata – okrytym złą sławą zawodnikiem, którego niektórzy rywale nie dożywają końca pojedynku.
Nieco zbyt sentymentalna opowieść o kolejnym amerykańskim bohaterze, który dostaje swą szansę i wygrywa. Gdyby w tym filmie zamieniono słowa na ciosy, wszyscy by skorzystali. Kryształowo zacni bohaterowie z frazesami na ustach zbytnio nas wiarygodnością psychologiczną nie porażają, ale trzeba przyznać, że gdy następują już sceny walk bokserskich przeżywamy sporo emocji. Tam już sentymentów nie ma: padają silne ciosy, krew się leje, a tłum szaleje.
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv

„Kamienne pięści” (Jonathan Jakubowicz 2016)
Wychowujący się na ulicy Roberto Duran, niedługo po tym jak w wieku 16 lat staje na profesjonalnym ringu, zyskuje przydomek Manos de Piedra, czyli „kamienne pięści”. Szybko staje się bożyszczem narodowym Panamy, wygrywającym na ringu wszystkie walki. Wkrótce jednak nieograniczone czerpanie przyjemności z życia skutkuje poddaniem walki, czego rodacy nie potrafią mu tego wybaczyć.
Po obejrzeniu „Kamiennych pięści” mogę z czystym sumieniem napisać, że Robert De Niro w znakomity sposób przypomniał nam klimaty „Wściekłego byka”. Oczywiście wybór De Niro do roli Raya Arcela, trenera Roberto Durana, chłopaka krnąbrnego i gwałtownego, ale szalenie zdolnego, mającego zapał do walki na ringu, traktującego ją jako osobista krucjatę przeciwko Amerykanom, których nienawidzi, nie był przypadkowy. Relacje między nimi nie są bajkowe, bo ci dwaj są jak ogień i woda. Arcel pełen pokory i cierpliwości stanowi dużą przeciwwagę dla granego przez Edgara Ramíreza Durana, będącego chwilami ordynarnym chamem skłonnym go nieprzemyślanych decyzji, gwałtownych wybuchów złości człowiekiem, który jednocześnie jest w stanie rozdać połowę zarobionego majątku swoim rodakom. W filmie Jakubowicza jest jeszcze jeden ciekawy wątek: walki przed walką, i to tej psychologicznej prowadzonej przed wejściem na ring. To wtedy bokser przegrywa walkę, zanim jeszcze stanie na ringu, bo dając się sprowokować, odstępuje od swej strategi i robi ujście gniewowi.
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv