„Czas wojny" (Steven Spielberg 2011)

Głównym bohaterem filmu jest… koń o imieniu Joey, rasowy ogier, którego nabył pewien pijaczyna. Jego syn, Albert, uwielbiający konia robi wszystko, by ów stał się użyteczny w gospodarstwie, ale gdy wybucha I wojna światowa ojciec i tak sprzedaje Joeya brytyjskiej kawalerii. Koń trafia na wojnę, jest świadkiem bitew, zmieniają się jego właściciele, tuła się od oddziału do oddziału. Na front trafia także Albert. „Czas wojny” to porywająca historia, epickie widowisko, wspaniała stronę wizualną i… patos oraz nadmierne melodramatyzowanie. Warto jednak film obejrzeć dla mocnych i poruszających scen, choćby takich jak ta, gdy oszalały koń pędzi przez zasieki, zrywając druty kolczaste, a w końcu pada nimi spętany. Film jest przepiękny wizualnie – scena, w której kawaleria brytyjska wyłania się pośród morza zeschłych trzcin, to majstersztyk! Nawiasem mówiąc Spielberg w wywiadach przyznawał, że realizacja tego filmu była wyzwaniem, bo nigdy wcześniej nie reżyserował żadnych koni… poza koniem Indiany Jonesa. Tymczasem musiał sprostać 14 koniom grającym Joela, w tym Finderowi, końskiej gwieździe grającej w „Niepokonanym Seabiscuicie”.

Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv