„Kołysanka” (Juliusz Machulski 2010)

Na spokojnej mazurskiej wsi osiedla się wielodzietna rodzina wampirów. Przedsiębiorczy małżonkowie i dziadek starają się zapewnić byt swej rodzinie, zwłaszcza gromadce głodnych dzieci. Nie jest to łatwe. Rękodzieło, którym się parają – z racji dużej konkurencji w postaci wyrobów z Chin – nie cieszy się dużym zainteresowaniem, a i kłopotów nastręcza zupełnie niepotrzebne zainteresowanie związane z tajemniczym znikaniem różnych ludzi. A przecież ci, mają się dobrze. Są wprawdzie więzieni na strychu, zakuwani w dyby i wysysani, ale dzieje się to w nader – by tak rzec – sympatyczny sposób. Są mianowicie kąsani w łydki! Szczególnie smaczny okazuje się ksiądz z miejscowej parafii, od krwi którego najmłodsza latorośl rodu jest ewidentnie uzależniona.
Zabawna komedia Machulskiego igrająca z konwencją i będąca pokpiwaniem sobie z oczekiwań widza. Daje też pełen humoru wgląd w to, co może być bolączką życia współczesnego wampira, który – podobnie jak statystyczny Polak - też bywa ofiarą bezrobocia, chce do miasta, ma problemy z uzębieniem i nie przepada za Niemcami, od których dostaje kolki!