
„Centurion” (Neil Marshall 2010)
Historyczny kostium rzymskiego legionisty i barbarzyńskiego Pikta jest w „Centurionie” pretekstem do zaprezentowania niezbyt oryginalnej, ale widowiskowej fabuły o uciekinierach i ich bezwzględnych prześladowcach i oprawcach. „Centurion” nawiązuje do legendy Dziewiątego Legionu, dowodzonego przez Quintusa Petilliusa Cerialisa, który w podbitej przez Rzymian Brytanii został w 60 lub 61 r. zdziesiątkowany przez hordy zbuntowanych tubylców.
Podobnie jak w pierwszych sekwencjach „Gladiatora” sednem akcji „Centuriona” jest obficie skropiona krwią Rzymian walka o przeżycie, w czasie której odcięte głowy legionistów (i nie tylko) fruwają w powietrzu aż miło. Film spełnia oczekiwania: trzyma w napięciu, nie ma w nim zbędnych dłużyzn, a sceny batalistyczne są nawet nadekspresyjnie akcyjne. I podobnie jak w „Gladiatorze” akcja rozgrywa się w pierwszych wiekach naszej ery, a konkretne w 117 r., kiedy Dziewiąty Legion zostaje wysłany z misją zaprowadzenia porządku na terenach poza murem Hadriana. Dowodzony przez generała Virilusa oddział udaje się na terytorium nieprzyjaciela, nie mając świadomości, co go tam czeka. Po drodze przyłącza się do nich odbity z rąk wrogów centurion Quintus Dias, dowódca obozu, którego załoga została wyrżnięta do nogi…
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv

„300. Początek imperium” (Noam Murro 2014)
To najmłodszy w tym zestawieniu film, bo zaledwie sprzed 5 lat. Nawiązuje zarówno stylistyką, rozmachem wizualnym jak i tematem do wcześniejszych o kilka lat „300” Zacka Snydera, ale opowiada o wydarzeniach późniejszych, czyli morskiej bitwie pod Salaminą, w które wojska perskiego króla Kserksesa starły się z morską flotą ateńczyków pod wodzą Temistoklesa. Prawdziwa bohaterką filmu jest jednak Artemizja grana przez Eve Green, która ukradła widowisko uzbrojonym panom. Jej Artemizja to (podobnie jak Maximus) osoba żądna zemsty i… zdolny strateg. Co więcej jest postacią historyczną: była królową Halikarnasu i jako wasalka Kserksesa należąca do jego sztabu wojennego, osobiście dowodziła swoimi pięcioma statkami. Jako jedyna osoba z otoczenia Kserksesa odradzała królowi stoczenie bitwy morskiej z Grekami obawiając się podstępu ze strony Greków. A po przegranej przez persów bitwie Ateńczycy niemogący znieść myśli, że kobieta walczyła u boku mężczyzn, za jej głowę wyznaczyli nagrodę!
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv

„Spartacus” (Robert Dornhelm 2004)
„Spartacus” znalazł się w naszym zestawieniu ze względu na zarówno podobne tło historyczne jak na postać bohatera podobnie jak … walczącego z systemem. W przypadku „Spartacusa” to system wojowników-niewolników, którzy nie chcą umierać na arenie w imię rozrywki, a zarzewiem konfliktu jest zamach na rzymskiego senatora. W przypadku Maximusa to walka z cesarzem Kommodusem, który skrytobójczo morduje swego ojca, zwolennika republikańskiego Rzymu i wprowadza władzę opartą na tyranii. W tym miejscu powinien pojawić się klasyk Stanleya Kubricka z 1960 roku z Kirkiem Douglasem, film gloryfikujący wolność, ale o zabarwieniu ideologicznym, związanym z realiami epoki, w której została zrealizowany (walki narodowowyzwoleńcze Trzeciego Świata, dławiący wolność słowa i przekonań maccartyzm. Stąd obecność w tym zestawianiu „Spartacusa” z 2004 roku, który nie jest widowiskiem gorszym od wysokobudżetowego, sławnego poprzednika. Przy tym kreujący Spartacusa Goran Visnjic szerzej nieznany chorwacki aktor wypadł o niebo bardziej przekonująco w roli charyzmatycznego lidera, człowieka honoru, wojownika, któremu nieobce są słabości, zwątpienie czy rezygnacja niż nieco karykaturalny Kirk Douglas. A na pewno bardziej swą grą przypomina Russela Crowe’a. Film powinien usatysfakcjonować miłośników mocnych wrażeń, gdyż walki gladiatorów i kolejne potyczki z rzymskimi żołnierzami są dynamiczne, pełne napięcia i dramatycznych zwrotów akcji i wypadają równie imponująco jak walki w „Gladiatorze”.
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv

“Aleksander” (Oliver Stone 2004)
IV w. p.n.e. Od najmłodszych lat Aleksander syn władcy Macedonii, Filipa, głęboko wierzy, że też dane jest mu dokonać wielkich czynów. Zasiadłszy na tronie w wieku 19 lat, Aleksander postanawia podbić świat. Marzy mu się potężne, wielonarodowe imperium i w imię ambicji prze nieustannie i zwycięsko naprzód, nie zważając na narastające w armii niezadowolenie zmęczonych trudami licznych kampanii żołnierzy.
Tym, co łączy oba filmy nie jest na pewno ta sama epoka. IV w. p.n.e. czyli początek epoki hellenistycznej, a panowanie Marka Aureliusza w II wieku naszej ery, dzieli jednak bagatelka 600 lat, ale tożsamy jest w nich wątek funkcjonowania Imperium. Aleksander podbija Wschód tworząc imperium, które przetrwa wprawdzie tylko 3 wieki sam, ale jego największym osiągnięciem nie są podboje militarne, a przenikanie kultur greckiej i wschodniej co da w rezultacie rozkwit kultury hellenistycznej. W „Gladiatorze” Maximusa poznajemy, gdy walczy z germańskimi barbarzyńcami znad Dunaju, a koleje jego losu zaniosą go do północnej Afryki również będącej częścią rzymskiego Imperium. Podobnie jak w „Gladiatorze” w obu filmach mamy do czynienia z imponującymi bitwami. Maximus walczy w mrocznych zimowych lasach z hordami barbarzyńców, a niespełna pięćdziesięciotysięczna armia Macedończyka z półmilionowym wojskiem perskiego króla Dariusza pod Gaugamelą. Jest jeszcze jeden wątek, tym razem… psychologiczny zbliżający oba filmy. Otóż w „Aleksandrze” bardzo duży nacisk położono na motywacje bohatera gnębionego kompleksem syna odtrąconego przez ojca, w „Gladiatorze” zaś mamy Kommodusa, nie potrafiącego pogodzić się z tym, że jego ojciec chętniej usynowiłby swego generała niż sprawiającemu mu zawód własnego syna.
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv