Najlepsze polskie filmy 2016 roku. W jakiej kondycji jest polskie kino? [RANKING]
9. "Baby bump" (reż. Kuba Czekaj)
Mam świadomość, że Kuba Czekaj zrobił film trudny, a dla wielu widzów wręcz niemożliwy do zaakceptowania, ale co z tego? Takiej bezczelnej wizji oraz świeżości polskie kino potrzebuje, a Czekaj jest jego przyszłością. Potwierdził to zaprezentowany na festiwalu w Gdyni drugi film reżysera, czyli "Królewicz Olch", aczkolwiek o tym obrazie zapewne porozmawiamy za rok, gdy już trafi do ogólnopolskiej dystrybucji. Wierzę w Kubę Czekaja, bo już jego krótkie metraże pokazywały, że to niebanalny artysta.
"Baby Bump" to kino niewygodne, które może boleć, może bulwersować, może odrzucać i spowodować obrzydzenie, ale na pewno nie pozostawi nikogo obojętnym. Bo w gruncie rzeczy to po prostu bardzo odważny, ale zarazem także trafny portret dojrzewania młodego chłopca, który odkrywa swoją fizyczność i seksualność. Kuba Czekaj, w przeciwieństwie do swojego bohatera, sprawia wrażenie pozbawionego kompleksów i jest kolejnym młodym polskim twórcą – obok Agnieszki Smoczyńskiej – który ma wizję, pomysł i nie boi się mówić własnym głosem, dzięki czemu trafnie odzwierciedla rzeczywistość na ekranie. Nawet jeżeli na pierwszy rzut oka wygląda to szalenie abstrakcyjnie. Oby tak dalej!