
Reżyser Zbigniew Chmielewski zaprosił mnie do epizodu w „Dyrektorach”, bo chciał mnie wypróbować – wyjaśnia Krzysztof Stroński.- Zdecydował, że zagram w „Daleko od szosy”.[/cyt]
Krzysztof Stroiński wiele razy musiał się tłumaczyć dlaczego jego bohater posługuje się takim prostym językiem. Dziś to wielki atut filmu, ale okazuje się że zaraz po premierze wielu widzów to denerwowało. Leszek często mówił : ino. Do legendy przeszło wypowiedziane przez niego: Niech się panie częstują, na żądanie raz można.

Znam wielu ludzi, którzy jak Leszek mówili ino czy wdepnąłem tu na ciastko – tłumaczył „Dziennikowi Łódzkiemu” Krzysztof Stroiński. - Rodzajowość wiejskiego języka została w tym filmie specjalnie stworzona i zawiera tylko kilka słów sygnałów, by umieścić tę wieś w obszarze, gdzie wpływy miasta nie są silne, gdzie ludzie mówią takim językiem. A Leszek pochodzi właśnie z takiej wsi. Poza tym wszystko co tutaj się dzieje zostało oparte o przeżycia prawdziwych bohaterów. Naprawdę jest taki Leszek, Ania, Bronka. Jest to rzeczywiście historia z życia wzięta.
Krzysztof Stroiński zapewniał, że prywatnie nie jest taki jak Leszek.

Mój charakter nie całkiem przystaje do osobowości, którą miałem stworzyć , ale chyba o tą konfrontację chodziło reżyserowi! - śmiał się.
Krzysztof Stroiński zauważał, że to film prosto z życia, bo wszystko jest w nim codzienne i zwyczajne.

Czerpaliśmy z naszych doświadczeń, choć nasze prywatne życie toczyło się inaczej – mówił . - To znaczy w życiu stawaliśmy wobec podobnych zagadnień, tylko okoliczności były inne.
Niedługo po premierze serialu Krzysztof Stroiński nie narzekał, że brał udział w takiej produkcji.