1 z 11
Przewijaj galerię w dół
10. „Anatomia zła” (reż. Jacek Bromski)...
fot. M. Makowski / materiały prasowe

10. „Anatomia zła” (reż. Jacek Bromski)


Płatny zabójca o pseudonimie „Lulek” (Stroiński) zostaje warunkowo zwolniony z więzienia. Wkrótce potem prokurator (Głowacki), który kilka lat wcześniej doprowadził do jego aresztowania, składa mu propozycję nie do odrzucenia. W zamian za duże pieniądze, wymazanie kartoteki i możliwość dyskretnego opuszczenia kraju, „Lulek” ma zlikwidować komendanta Centralnego Biura Śledczego. Zabójca angażuje do pomocy Staszka (Kowalczyk), wydalonego z armii snajpera, który został kozłem ofiarnym nieudanej misji w Afganistanie. Podając się za oficera kontrwywiadu, „Lulek” wmawia mężczyźnie, że został wybrany do zadania specjalnego i jeśli je wykona, dostanie szansę na powrót do wojska. W trakcie przygotowań do zamachu Staszek zaczyna nabierać podejrzeń co do prawdziwych intencji „Lulka”. Tymczasem zleceniodawcy naciskają na przyspieszenie akcji. Rozpoczyna się śmiertelne odliczanie.


Jacek Bromski za sprawą „Anatomii zła” udowodnił, że ciągle jest w formie, jeżeli chodzi o kino sensacyjne. Lata mijają, a twórca „Zabij mnie, glino” wciąż rozumie mechanizmy rządzące gatunkiem, przez co widzowie otrzymali naprawdę bardzo porządnie zrealizowany obraz, wyróżniający się na tle innych. Do tego „Anatomia zła” jest świetnie zagrana – Krzysztof Stroiński i Marcin Kowalczyk stworzyli magnetyzujący duet, kreując mistrzowsko-uczniowsko relację dwóch facetów upośledzonych pod względem własnej postawy moralnej.


Najnowszy film Jacka Bromskiego jest trochę jak grecka tragedia, gdzie od przeznaczenia się nie ucieknie. Wraz z pierwszym naciśnięciem spustu nie ma już odwrotu. „Anatomia zła” to obraz Polski opanowanej przez raka korupcji. Zło jest wszechobecne, tutaj nie ma pozytywnych bohaterów, wszyscy zasłużyli na kulę w łeb lub kosę pod żebro. Ratunku i nadziei nie ma. Witamy w świecie, gdzie miłość kosztuje 150 złotych za godzinę + koszty hotelu.


CZYTAJ TAKŻE:

"Anatomia zła". Miłość kosztuje 150 złotych za godzinę [RECENZJA]


2 z 11
8. „Noc Walpurgi” (reż. Marcin Bortkiewicz)...
fot. Piotr Chodura / materiały prasowe

8. „Noc Walpurgi” (reż. Marcin Bortkiewicz)


Akcja filmu Marcina Bortkiewicza toczy się w noc Walpurgi, 30 kwietnia 1969 roku, w szwajcarskiej operze, tuż po zakończeniu przedstawienia "Turandot" Giacomo Pucciniego. Gdy gasną światła, ze sceny schodzi wielka diva operowa, Nora Sedler (Małgorzata Zajączkowska). Pod drzwiami jej garderoby czeka na nią dwudziestokilkuletni, skromny dziennikarz, Robert (Phillipe Tłokiński), umówiony na wywiad z artystką. Impulsywna Nora, wielka i nieokiełznana niczym Maria Callas, wyrzuca go za drzwi, ale w końcu zgadza się na rozmowę. Od początku jednak prowadzi z nim misterną grę, nieustannie go przyciągając i odpychając. W powietrzu unosi się erotyczne napięcie. Robert, nie bez wewnętrznych oporów, wyraża na tę dziwną grę zgodę.


„Noc Walpurgi” ujmuje swoją formą – każdy z tych czarno-białych kadrów jest przesiąknięty klimatem zachodniej artystycznej bohemy lat 60. i na dobrą sprawę każdy z nich chciałoby się powiesić na ścianie w formie obrazu. Te zdjęcia zwyczajnie zapadają w pamięć. Do tego wybitna Małgorzata Zajączkowska i dobry Phillipe Tłokiński, którzy stworzyli relację balansującą na granicy pożądania oraz nienawiści. Trzeba przyznać, że Marcin Bortkiewicz w bardzo bezczelny sposób wszedł do polskiego kina, za mu chwała! Nie zachował się jak pokorny uczniak, który zgodzi się na wszystko, aby zrealizować film, tylko od początku do końca kurczowo trzymał się swojej wizji. I to się opłaciło. Miejcie oko na tego twórcę.


CZYTAJ TAKŻE:

"Noc Walpurgi". Sadomasochistyczna uczta emocjonalna [RECENZJA]


3 z 11
9. „Disco Polo” (reż. Maciej Bochniak)...
fot. Lidia Sokal / materiały prasowe

9. „Disco Polo” (reż. Maciej Bochniak)


Szalone lata dziewięćdziesiąte, gdy nad Wisłą zagościła wolność, a cała Polska śniła amerykański sen. Wielka transformacja, gorączka złota, spełniają się marzenia "od zera do Rockefellera". Tomek (Dawid Ogrodnik) i Rudy (Piotr Głowacki) - chłopaki z prowincji napędzani pasją i marzeniami żegnają szarą rzeczywistość i ruszają na podbój discopolowych list przebojów. Karierę zaczynają od koncertów w remizach i wiejskich dyskotekach, by w końcu jako grupa LASER brawurowo wedrzeć się na muzyczne salony, czyli do wytwórni Alfa, w której króluje jedyny prawdziwy Polak - Daniel Polak (Tomasz Kot). Tam Tomek zakochuje się w pięknej i ekscentrycznej diwie Gensoninie (Joanna Kulig), zdobywa kasę i sławę, a wszystkie dziewczyny tańczą już tylko dla niego. Lecz sukces ma swoją cenę – dolary pozornie dają wolność i swobodę, a z amerykańskiego snu można się szybko i brutalnie przebudzić.


Aż dziw bierze, że tak długo musieliśmy czekać na film o disco polo. Co prawda gatunek na filmowy warsztat wziął już w 1997 roku Robert Gliński w swoim „Kochaj i rób co chcesz”, ale później wszyscy filmowcy – jeżeli już poruszali ten temat – traktowali tę muzykę jedynie jak filmową dekorację. Inaczej jest u Bochniaka, który w zasadzie nakręcił historię bliźniaczą do opowieści z „Kochaj i rób co chcesz”, tyle, że zmienił dekorację – smutną i prowincjonalną Polskę zamienił na kolorowy, tętniący neonami dziki zachód, jakim w latach 90. chciała być Polska.


To szalona i bajkowa wizja, przepełniona cytatami filmowymi (inna sprawa, że pewnie większość widzów nawet nie skojarzy tych nawiązań), że nie sposób wyróżnić tego filmu. Do tego to także historia disco polo – uwierzcie, większość z ekranowych wydarzeń naprawdę miała miejsce, zaczynając od kradzieży piosenek, po koncerty w więzieniach. Co warte zauważenia, to produkcja kompletnie pozbawiona smutku – nawet jeżeli pojawiają się czarne charaktery, to finalnie i tak będą wymachiwać flagą Polski w rytm „Wszyscy Polacy to jedna rodzina”. Polskie kino potrzebowało takiego filmu, bo – cytując jednego z bohaterów – po prostu to jest show! Kawał fajnej rozrywki.


4 z 11
7. „Kebab i Horoskop” (reż. Grzegorz Jaroszuk)...
fot. materiały prasowe

7. „Kebab i Horoskop” (reż. Grzegorz Jaroszuk)


„Kebab i Horoskop” to komedia absurdu. Film opowiada historię pracowników bankrutującego sklepu z dywanami. Pewnego dnia na zaproszenie Szefa (Andrzej Zieliński) w sklepie pojawia się dwóch „specjalistów od marketingu” o zagadkowych przydomkach Kebab (Bartłomiej Topa) i Horoskop (Piotr Żurawski). Personel sklepu to postacie barwne, ale jednocześnie dosyć zobojętniałe na bodźce zewnętrzne – do sklepu zwykle nikt nie przychodzi… Spece od marketingu wywołują zmianę w atmosferze, a wszyscy poddają się ich coraz dziwniejszym pomysłom. Wytrąceni ze zwykłego zobojętnienia; nieśmiała Stażystka (Justyna Wasilewska) dzieląca mieszkanie z neurotyczną matką (Dorota Kolak), poszukująca miłości w internecie Kasjerka (Barbara Kurzaj), zgryźliwy sprzątacz Kortazar (Janusz Michałowski) i Dawny Kibic (Tomasz Schuchardt) „biorą sprawy w swoje ręce”, co burzy ich mikroświaty i prowadzi do serii śmiesznych i zaskakujących sytuacji. Gotowi na wszystko fałszywi specjaliści od marketingu przekonają się, że życie potrafi być równie skomplikowane, jak wzór na perskim dywanie.


Ten, kto widział poprzednie filmy Grzegorza Jaroszuka (szczególnie świetne „Opowieści z chłodni”), dokładnie wie, czego się można spodziewać po „Kebabie i Horoskopie”. To bardzo specyficzna komedia, chociaż odpowiedniejsze byłoby określenie „antykomedia”, bo w rzeczywistości mamy do czynienia z niezwykle smutnym filmem. Obserwujemy bohaterów, którzy pogodzili się z przegraniem własnego życia i beznadziejnym losem. Wiedzą, że nic dobrego już ich nie spotka, więc po prostu żyją, a raczej wegetują. To się zmienia dzięki tytułowym bohaterom. Jaroszuk wykorzystuje żarty sytuacyjne i porusza po polu minowym absurdalnego humoru, który oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu. Całość jest świetnie sfilmowana (autorem zdjęć jest John Magnus Borge) oraz równie dobrze zagrana. W końcu na wielkim ekranie można podziwiać Justynę Wasilewską, która zarówno w teatrze, jak i wcześniej w niezliczonych etiudach, udowodniła, że jest ścisłą aktorską czołówką w tym kraju. Kwintesencją filmu jest jeden z końcowych monologów Tomasza Schuchardta, jego słowa dosłownie wbijają w fotel.


Pozostało jeszcze 6 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Co za chemia! Wszyscy patrzyli tylko na nich! Jennifer Lawrence brylowała

Co za chemia! Wszyscy patrzyli tylko na nich! Jennifer Lawrence brylowała

O krok od wpadki! Niespodziewany incydent w Cannes. Pedro Pascal ratuje Emmę Stone

O krok od wpadki! Niespodziewany incydent w Cannes. Pedro Pascal ratuje Emmę Stone

Melis próbuje agresją zamaskować poczucie winy! Sila wyzna Kuzeyowi prawdę?

Melis próbuje agresją zamaskować poczucie winy! Sila wyzna Kuzeyowi prawdę?

Zobacz również

Krystian Leśnik wygrywa 16. edycję „Mam talent”! Co się wydarzyło w finale?

Krystian Leśnik wygrywa 16. edycję „Mam talent”! Co się wydarzyło w finale?

O krok od wpadki! Niespodziewany incydent w Cannes. Pedro Pascal ratuje Emmę Stone

O krok od wpadki! Niespodziewany incydent w Cannes. Pedro Pascal ratuje Emmę Stone