
Bez nich ciężko wyobrazić sobie ostatnich kilkadziesiąt lat polskiej Ekstraklasy czy Ligi Mistrzów. Merytoryką, emocjami, poczuciem humoru oraz wyznaczaniem trendów bili konkurencję na głowę. Tomasz Smokowski i Andrzej Twarowski, bo o nich mowa, to był znak rozpoznawczy Canal+. Był, bo obu dziennikarzy już nie zobaczymy ani w Lidze+Extra, ani nie usłyszymy podczas transmisji spotkań. Wybierzmy się w długą drogę, by prześledzić jak zmieniali się na przestrzeni lat.

Jako pierwszy do redakcji Canal+ dołączył Smokowski. Był to rok 1995. - Najpierw trafiłem jednak do redakcji Polskiego Radia. Byłem tam siłą rzeczy "chłopakiem na posyłki" – wspomina tamte czasy "Smoku". To było zupełnie normalne, miałem wtedy kilkanaście lat i nie wystąpiłem na antenie – dodaje.

Twarowski w redakcji pojawił się rok później – w 1996 roku. Wcześniej pracował w gazetach – m.in. Gazecie Wyborczej. Dał się poznać jako znawca ligi angielskiej. W kolejnych latach stworzy w niej niezapomniany duet komentatorski z Rafałem Nahornym. - Rooney! O Matko Boska. Co za bramka, przecież to jest w ogóle niepojęte! - wykrzyczał do mikrofonu po golu napastnika Manchesteru United. Ten cytat przeszedł już do historii, tak jak "siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy!".

W maju Smokowski skończył 44 lata, Twarowski jest od niego o dwa lata starszy. Zdjęcie powyżej ilustruje jak obaj komentatorzy wyglądali dwadzieścia lat temu. Cóż, był w oku pozostał, doszło tylko parę zmarszczek i siwy włos!