Czerwona gorączka

Radziecka pierestrojka wpłynęła na zmianę nastrojów w USA i stosunek Amerykanów do Rosjan. Znalazło to swoje odbicie także w kinie, czego udanym przykładem jest właśnie "Czerwona gorączka". Filmowi towarzyszył podczas realizacji spory rozgłos nie tylko ze względu na osobę Arnolda Schwarzeneggera wcielającego się w postać radzieckiego milicjanta, ale także dlatego, że część zdjęć kręcono w Moskwie, a uzyskanie wówczas zgody władz radzieckich na wjazd zachodniej ekipy nie było rzeczą prostą. Schemat filmu jest stosunkowo prosty i opiera się na zderzeniu dwóch odmiennych charakterów, mentalności, sposobów działania, a nawet różnic cywilizacyjno-narodowych: tego, co typowo amerykańskie z tym, co - wedle wyobrażeń amerykańskich - jest typowo rosyjskie. Reżyser zręcznie wykorzystał możliwości aktorskie obu głównych wykonawców: Belushi gra uczciwego, trochę pechowego policjanta, "umiarkowanego legalistę", który jednak nie przekracza pewnych granic i kieruje się instynktem moralnym. Schwarzenegger jest fanatycznie konsekwentny i uparty w swojej pracy, nie mamią go zagraniczne luksusy, mało mówi, czasami się uśmiecha, a w zderzeniu z zachodnim światem bywa śmieszny. Moskiewski milicjant Iwan Denko walczy z groźnym gangiem handlarzy narkotyków. W jednym z zaułków miasta funkcjonariusze organizują obławę na Wiktora Rostavili i jego gruzińskich kompanów. Ginie brat Wiktora, Vagran, ale również najlepszy przyjaciel i partner Iwana. Poszukiwany gangster wymyka się jednak milicji i ucieka do Chicago, gdzie załatwia z miejscowymi gangsterami kolejny transport kokainy. Żądny zemsty Denko zostaje wysłany w ślad za nim do Ameryki, nie wolno mu jednak zdradzić kolegom zza oceanu, za co ściga Wiktora, by nie burzyć obrazu ojczyzny jako kraju, gdzie problem narkotyków w ogóle nie istnieje. Do pomocy zostaje mu przydzielony chicagowski gliniarz Art Ridzik, nieustannie walczący o sprawiedliwość nieudacznik. Początkowo niezbyt sobie przychylni partnerzy muszą z konieczności połączyć siły, gdyż schwytanie Wiktora okazuje się trudniejsze niż przypuszczali.