"Gra o Tron". Rewelacyjna bijatyka bez fabularnych fajerwerków [KOMENTARZ]

Adriana Słowik
Jeden z najbardziej spektakularnych odcinków "Gry o Tron" za nami. Co sądzimy o 9. odcinku 6. serii serialu? Czy największa bitwa w historii telewizji spełniła nasze oczekiwania? Sprawdźcie!

Bitwa, bitwa i po bitwie.

4 ekipy filmowe, 25 dni zdjęciowych, 500 statystów, 70 koni i około 160 ton żwiru. Tak w wielkim skrócie można podsumować największą bitwę w historii telewizji, którą mogliśmy oglądać w 9. odcinku "Gry o Tron", ale czy naprawdę było aż tak epicko? "Bitwa bękartów" to z pewnością jeden z tych odcinków, za które kochamy i zarazem nienawidzimy "Grę o Tron". Giną kolejni bohaterowie, wśród uśmierconych znajdziemy nie tylko tych złych, ale i tych, którym kibicujemy (zabicie najmłodszego Starka - Rickona). 9. odcinek to przede wszystkim telewizyjne widowisko na najwyższym poziomie, które wprowadza widza w niezłe zakłopotanie. Dlaczego?

W końcu po roku oczekiwania, po kilku miesiącach od emisji 1. odcinka 6. serii "Gry o Tron", dostajemy coś, na co czekaliśmy tak długo. Jest rewelacyjnie, widzowie pieją z zachwytu, sceny batalistyczne wbijają w fotel... ale zaraz, skąd to wielkie poruszenie? Naprawdę liczyliśmy, że coś może pójść nie tak, że wielka bańka pod tytułem "największa bitwa w historii telewizji" w końcu pryśnie i wyleje się z niej jakiś scenariuszowy smrodek? Przecież to odcinek, który zapowiadano jako najlepszy w całej serii, odcinek przez który (według mnie) ucierpiały nieco poprzednie epizody, bo wszystkie siły i fundusze były skoncentrowane właśnie na wielkiej bitwie bękartów.

CZYTAJ TAKŻE:

Wczorajsze widowisko z pewnością przejdzie do historii i trudno się dziwić, bo chyba nikt wcześniej nie mierzył się z takimi ujęciami walk na małym ekranie, ale czy tylko o to chodziło? "Bitwa bękartów" poszła twórcom trochę jak po maśle, (a warto zaznaczyć, że w tym odcinku mogliśmy zobaczyć dwie bitwy - pod Winterfell i Meereen) wszystko było idealnie zaplanowane i poprowadzone praktycznie bez szwanku. Perfekcyjność tego scenariusza, zwłaszcza w scenach walki o Północ dobiła nieco emocje, które towarzyszyły nam choćby przy "Krwawych Godach". Wszystko odbyło się bez fabularnych fajerwerków, bo chyba trudno zaliczyć śmierć Ramsay'a, czy odsiecz Littlefinger do wielkich zaskoczeniem tego epizodu. Cichym triumfatorem tego odcinka jest chyba Daenerys, która powróciła z trzema smokami i (nareszcie) załatwiła po męsku sprawy w Meereen.

Spektakularne wpadki

"Bitwa Bękartów" to jednak nie tylko imponujących rozmiarów walki stoczone zarówno pod Winterfell, jak i Meereen, ale również "fantastycznie" spartaczony odcinek pod względem logicznym. Domyślam się, że jako widz tego wyjątkowego odcinka powinnam zwracać uwagę tylko i wyłącznie na ogrom pracy włożony w niesamowite ujęcia walk, ale są rzeczy, których pominąć nie można!

Jak na przykład wątek Davosa, który ni stąd, ni zowąd, przechadzając się po zaśnieżonych terenach stolicy Północy, znajduje figurkę jelenia należącą do spalonej na stosie córki Stannisa. W tym miejscu chylę czoła dla jego bystrych oczu, które w mroku nocy dostrzegły w zgliszczach taki detal! (Brawo Ty)! Znalezisko znaleziskiem, ale jakim cudem ta drewniana figurka nie spłonęła? Jak widać drewno drewnu nierówne. Jeśli jelonek wydłubany w drewnie przez Davosa i podarowany Shireen posiadał jakąś magiczną moc, to bardzo przepraszam, cofam to, co wcześniej napisałam i jestem w stanie zrozumieć jego "cudowne" ocalenie. W innym przypadku jestem zupełnie bezradna.

Słabe strony znajdziemy również w samym sercu bitwy pod Winterfell. Jak patrzyliście na moment, w którym wrogowie otaczają siły Snowa formując wokół niego ścianę tarcz? Jon postanowił przeczekać ten atak, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Być może onieśmieliła go liczebność wojsk wroga, a może po prostu dał im fory? Zaskakujące jest również to, w jakim tempie usypano stertę zwłok, choć słowo usypano, chyba nie do końca oddaje to, co wydarzyło się na polu bitwy. Kopa ciał, która wyrosła w zasadzie bez udziału osób trzecich i bardzo szybko przekształciła się w tzw. kozi róg dla wojsk Jona była dla mnie dość... zaskakująca i może się nie znam, może się czepiam, a może przy tej scenie również majstrowały jakieś magiczne moce, o których na razie nic nie wiemy.

CZYTAJ TAKŻE:

NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNE SERIALE OSTATNICH LAT. OTO PRODUKCJE, KTÓRE WBIJĄ CIĘ W FOTEL! [GALERIA]

Śmieszkowanie Ramsay'a dobiegło jednak końca, bo z pomocą Starkom przybyły rycerze Doliny, a jemu samemu nie pozostało nic innego jak wiać co sił w koniach za mury Winterfell. Dla mnie, jak i dla wszystkich fanów "wdzięku i przebiegłości" Boltona był to dość przykry widok, jednak nie tak wstrząsający, jak brednie, które w tych chwilach wypowiadał! Chętnie uścisnę dłoń osobie, która po wczorajszym odcinku zapisała się w historii "Gry o Tron" jako twórca kwestii- Nie mają już wojska, brak im ludzi, by nas oblegać. Po krótkiej wymianie grzeczności poklepię po ramieniu i powiem: - Och doprawdy? To przed czym jeszcze przed chwilą uciekał mój ulubieniec?

Show, które zaserwowali nam wczoraj twórcy "Gry o Tron" z pewnością przejdzie do historii, jako największa, najbardziej spektakularna bitwa w historii telewizji. "Bitwa bękartów" poszła jednak twórcom trochę jak po maśle i szkoda, że obyło się bez fabularnych fajerwerków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
sralis mazgulis
Niestety dobrze widać po ostatnich odcinkach brak ręki George`a RR Martina.Na pewno on i jego żona skręcają się ze śmiechu oglądając niedorzeczności wymyślone przez Benioffa.
A
Altair
Mam podobne odczucia, co do odcinka. Cały sezon zresztą, jak i poprzedni, fabularnie leży. Najlepszym przykładem są wątki Martellów i Greyjoyów. Od 5 sezonu wątki są coraz bardziej spłycane, co chwila ktoś ginie, tylko po to, żeby zmniejszyć ilość postaci i wątków. Do tego jeszcze ta przewidywalność... wszystkie wydarzenia z bitwy bękartów przewidziałem przed obejrzeniem odcinka. Jedynym zaskoczeniem to Theon i Yara używający teleportu :) Szkoda, że D&D nie poczekali na "Wichry Zimy", albo nie podzieli postaci na sezon, coś na kształt tego jak było w "Uczcie dla Wron" i "Tańcu ze Smokami". Ostatni odcinek będzie przypominał zapewne 10 odcinek 5 sezonu, gdzie dużo postaci zginie. Co do recenzji, to nie jest taka zła, bo mam podobne odczucia. Ta figurka jeszcze ujdzie, ale "ściana trupów" i śmierć Rickona były bardzo słabe. Niestety, pieniądze są, ale fabuła leży...
M
Mało
Słabe te argumenty, co do bubli w tym odcinku, figurka jak figurka mogła spaść, mogła zostać wyrzucona przed spalniem przez córkę Stannisa. Bolton także dobrze powiedział, że Jon nie ma wojska na by przeprowadzić oblężenie, po to była ta scena z Olbrzymem, który rozwala drzwi. Słaba z Ciebie recenzetka.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn