
„Hera”, „brown sugar”, „helena”, „braun” czy nasz rodzimy „kompot” to tylko niektóre z licznych określeń na silnie uzależniający narkotyk znany najszerzej jako: heroina. Ten będący pochodną morfiny związek chemiczny należy do grupy zwanej opiatami i powoduje u zażywającej go osoby stan euforii i błogiej apatii. Heroinę można wstrzykiwać dożylnie, wciągać nosem lub wdychać jej opary z podgrzewanej ogniem folii aluminiowej. Ta niezwykle silna substancja od dawna stanowiła wielką inspirację dla twórców kina. Często stawała się jedną z głównych bohaterek filmów. Co ciekawe, wiele z tych produkcji szybko uzyskiwało miano kultowych. Przypadek?
(fot. AplusC)

Na początek warto wspomnieć o filmie, który pozwolił na rozwinięcie kariery Gene’a Hackmana. Mowa tutaj o "Francuskim łączniku" z 1971 roku, który opowiada historię nowojorskiego policjanta Jimmy’ego Doyle’a. Razem ze swoim partnerem wpada na trop przemytu gigantycznych ilości heroiny z Marsylii do USA. Za tę rolę Gene Hackman otrzymał jedną ze swoich dwóch statuetek Oscara (druga przypadła mu za udział w „Bez przebaczenia” Clinta Eastwooda).
(fot. AplusC)

Heroina skusiła również czarną owcę Hollywood. Quentin Tarantino w nakręconym w 1994 roku "Pulp Fiction"wplótł narkotyk w historię Vincenta Vegi (John Travolta) i granej przez Umę Thurman Mii Wallace. Lekkomyślnie zostawione w płaszczu zawiniątko prowadzi do zaostrzenia akcji. Historia Vincenta i Mii nabiera tempa, kiedy dziewczyna wciąga kreskę białego proszku ukrytego przez współtowarzysza wieczornej zabawy. Na szczęście reżyser wyprowadził bohaterkę z tej sytuacji z właściwą sobie brawurą. Każdy po seansie „Pulp Fiction” z pewnością poważnie rozważał posiadanie wielkiej strzykawki z adrenaliną... tak na wszelki wypadek.
(fot. AplusC)

Rok 1996 to dwie ważne produkcje, które doprowadziły do rozwoju kariery bardzo cenionych dzisiaj reżyserów. Być może nie zyskaliby oni takiej sławy, gdyby nie jedna z głównych bohaterek ich filmów – heroina. Pierwszym jest Nicolas Winding Refn – twórca słynnego „Drive” z Ryanem Goslingiem. Zanim zaczął pracę z gwiazdami Hollywood, debiutował w rodzimej Danii filmem"Pusher". To opowieść o dealerze, który podczas ucieczki przed policją traci spory pakunek heroiny. W imię współczesnego motto „hajs się musi zgadzać” – tytułowy Pusher musi oddać pieniądze groźnemu gangsterowi Milo za utracony „towar”. W filmie zobaczymy m.in. pierwsze aktorskie zmagania Madsa Mikkelsena. W latach 2004 i 2005 Nicolas Winding Refn postanowił opowiedzieć dalsze losy swoich bohaterów w kolejnych dwóch częściach filmu.
(fot. AplusC)