Historia z happy endem
Polska 2005
Historia 15-letniego Kamila, który od urodzenia cierpi na rzadką chorobę genetyczną - odklejanie się naskórka. Wystarczy lekkie otarcie, by natychmiast na jego ciele powstawały pęcherze i rany.
Czas trwania:30 min
Kategoria wiekowa:
Gatunek:Film/Film dokumentalny
Historia z happy endem w telewizji
Opis programu
Kamil ma 15 lat i od urodzenia cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną - dziedziczne odklejanie się naskórka. Wystarczy najdrobniejsze otarcie, silniejszy dotyk, by natychmiast na jego ciele powstawały pęcherze i otwarte rany. Wskutek nawracających ran i odrastania naskórka na jego dłoniach i stopach doszło do zrośnięcia się palców, Kamil więc z trudem chodzi, nie może posługiwać się dłońmi, a blizny na strunach głosowych i w gardle sprawiły, że ma zniekształcony głos. Całe dzieciństwo spędził z mamą w małym mieszkaniu w rodzinnym Sosnowcu. Nie wychodził z domu, nie uczęszczał do szkoły, nie miał kolegów. Jego całym światem była matka i balkon, z którego obserwował innych ludzi. Kiedy jego matka nagle umarła, nawet ten skromny świat chłopca nagle się zawalił. W szpitalu czekał na kogoś, kto się nim zaopiekuje. Apele w telewizji ogłaszane w nadziei, że dla Kamila znajdzie się jakiś dom, nie przyniosły efektu. W Polsce nie było ani jednej rodziny, która chciałaby go przygarnąć. Ale program o Kamilu obejrzała mieszkająca w Berlinie Polka, Barbara Kraft, która sporo wiedziała na temat strasznej choroby Kamila. Matka dwóch ślicznych, zdrowych córek, Anety i Kasi, poznała 12 lat wcześniej Niemca, Klausa Krafta, którego syn, Stefan, cierpiał na identyczne schorzenie jak Kamil. Barbara wyszła za niego, a mały Stefan, wtedy 10-letni, stał się także jej synem. Opiekowała się nim troskliwie. Dramatyczny apel o pomoc dla Kamila sprawił, że postanowiła pomóc także jemu. Zaprosiła go najpierw tylko na wakacje. Po trzech tygodniach już wiedziała, że go nie odda. Dziś Kraftowie tworzą wspaniałą, zgodną, kochającą się rodzinę, w której Kamil znalazł ciepło i uczucie. Musiał się wiele nauczyć, by stać się równie samodzielny jak Stefan, ale nie wyobraża sobie życia bez swych przybranych rodziców, ani powrotu do Sosnowca. Poza tym w Niemczech dużo łatwiej żyć z tak ciężką chorobą. I nie chodzi tylko o pomoc medyczną, ale także o nastawienie społeczne do chorych, którzy tam nie są skazani na izolację i samotność.