Ja zostaję

Jego dziadek zawsze mówił, żeby wypuszczać złapaną muchę, bo ona też chce żyć. A sam karmił muchami pająka, którego kiedyś hodował. Ale najbardziej przeszkadza mu bzyczenie wiertarki za ścianą, kiedy akurat zaczyna pisać. Do pisania dorósł. Okres dorastania wspomina koszmarnie, bynajmniej nie z powodu patologicznej rodziny, ale z braku wolności. Dzieckiem zresztą chyba nigdy nie był. O dzieciństwie, o swoich nałogach i wybitnie lubelskim glinie, komisarzu Maciejewskim, Annie Dudzie - Ziętek, opowiada pisarz, Marcin Wroński.