Ku... ku... kukułcze jajo

Polska 2007

Bohaterem filmu jest 18-letni Gracjan, który porusza się na wózku inwalidzkim. Matka chłopaka wyjechała za granicę, sprzedawszy mieszkanie. Zostawiła Gracjana i jego brata samych.

Czas trwania:25 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Ku... ku... kukułcze jajo w telewizji

Opis programu

Gracjan ma 18 lat i wielkie biało-czerwone koszykarskie buty. Nigdy w nich nie zagra, bo od urodzenia jeździ na wózku inwalidzkim. Mimo kalectwa, życie dostarczało mu wiele radości. W jego rodzinnym mieście, Nysie, wszyscy go znają i bardzo lubią jego odwiedziny. Na swoim dwukołowym pojeździe objeżdżał codziennie wszystkie zakątki miasta, ba, docierał nawet do podmiejskich wiosek. Tylko bardzo zła pogoda mogła zatrzymać Gracjana w domu. Wtedy godzinami potrafił grać na podarowanym mu przez fundację komputerze. Mimo że czasami ze strony dzieci z podwórka spotykały go przykrości, potrafił być szczęśliwy. Teraz uśmiecha się coraz rzadziej. Coraz rzadziej gra też na swoim komputerze i wypuszcza się na samotne przejażdżki. Jego życie odmieniło się diametralnie, kiedy zawiodła go ostatnia osoba, na którą mógł liczyć - jego własna matka. Na ojca przestał liczyć już bardzo dawno temu, ten zanim wylądował więzieniu, opuścił swoją rodzinę i wyrzekł się niepełnosprawnego syna. Przez lata Gracjan żył spokojnie z mamą i bratem, marzył, że zostanie architektem. Jedyne, co mogło zaproponować mu państwo, to warsztaty dla niepełnosprawnych. Kiedy Gracjan wyjechał z rodziną na święta do siostry za granicę był bardzo szczęśliwy, nic nie wskazywało na to, że te odwiedziny odmienią jego życie. Stało się inaczej. Matka Gracjana poznała tam mężczyznę i postanowiła związać z nim swoje życie. Uznała, że jej też coś należy się od życia. W Polsce zostawiła nieudaną przeszłość, 18-letniego niepełnosprawnego Gracjana i jego brata. Sprzedała mieszkanie, a pieniądze zabrała na start w nowym życiu. Chłopcy początkowo liczyli na to, że mama zabierze ich ze sobą, później, kiedy już uciekła, szukali pomocy u babci. Ta jednak nie zainteresowała się ich losem i uznała, że opieka nad nimi jest ponad jej siły. Bracia zamieszkali więc w noclegowni miejskiej, za którą płacą z renty Gracjana. Z tychże pieniędzy utrzymują się, czasami tylko otrzymując doraźną pomoc od znajomych Gracjana. Opiekunka z noclegowni twierdzi, że prezenty nie rozwiązują problemu chłopców.