Nieznane oblicze Kuby

Podróż i odkrywanie tajemnic kraju, który ma dwie całkowicie różne tożsamości, jedną znaną z oficjalnych przekazów i relacji turystów oraz drugą, czyli prawdziwe życie zwykłych Kubańczyków. Kuba, do jakiej udaje się dotrzeć niewielu cudzoziemcom, to czarny rynek, zasady autostopu, slumsy, koncerty rockowe i odlotowe festiwale. Naszą przewodniczką jest Karin Muller, dziennika, która przez trzy miesiące podróżowała po wyspie, ukrywając swoją prawdziwą tożsamość. To, co zobaczyła, różniło się od jej oczekiwań. Kuba to kraj komunistyczny, a w komunizmie państwo decyduje o wszystkich dziedzinach życia. Jakikolwiek handel jest właściwie nielegalny. Władza nakazuje, co wytwarzać, komu to sprzedawać, i za jaką cenę. Państwo jest też właścicielem wszystkiego: domów, w których ludzie mieszkają, żywności, którą jedzą, a nawet samochodów, którymi jeżdżą. Tej idei towarzyszy jednak nierozłącznie kilka problemów. Gospodarka jest nieefektywna. Co więcej, kiedy ludziom płaci się mało, wykonują swoją pracę bardzo powoli. A przede wszystkim jeśli chce się cokolwiek kupić, trzeba stać w kolejce. Kubańczycy znaleźli jednak pomysłowy sposób radzenia sobie z tym problemem. W Polsce dobrze znany. Przychodzą, pytają, kto ostatni i zajmują sobie miejsce. Dlatego kiedy nadejdzie pora, łatwo utworzyć prawdziwą kolejkę. Kubańczycy stosują ten system wszędzie: w bankach, w księgarniach, na przystankach autobusowych, nawet w pizzerii. Każdy wie, za kim stoi. A ponieważ w kolejkach stoi się bez przerwy, widać, jak grzecznie Kubańczycy odnoszą się do siebie. Za pracę nie zawsze płaci się pieniędzmi. Czasem jakimiś towarami. Nikomu nie przeszkadza, że wypłatę dostaje w wodzie sodowej. Mieszkańcy Kuby cierpliwie znoszą wszystkie niedogodności. Jednego znieść nie mogą - tajnych agentów. Wszyscy, całe społeczeństwo, najbardziej boją się tajnej policji. Kuba, jak się okazuje, jest nieco inna niż się na ogół sądzi. Udział w codziennym życiu mieszkańców Kuby, pokazuje prawdziwy obraz kraju pięćdziesiąt lat po rewolucji Fidela Castro.