Ostatnim razem w Paryżu

Tuż po II wojnie światowej w Paryżu korespondent amerykańskiej gazety, Charles Wills, spotyka młodą Amerykankę Marion Ellswirth. Dziewczyna zaprasza go na przyjęcie do domu swego ojca, z czego Charles skwapliwie korzysta. Gdy poznaje siostrę Marion, Helen, jest nią zauroczony od pierwszego wejrzenia. Zaledwie po kilku tygodniach znajomości młodzi stają na ślubnym kobiercu. Charles podejmuje pracę w agencji informacyjnej w Paryżu, a wieczory poświęca pisaniu powieści, realizując w ten sposób swoje największe marzenia. Tymczasem Helen nuży spokojne, ułożone życie rodzinne u boku zapracowanego męża. Ona kocha przyjęcia i spotkania towarzyskie. Mijają lata. Helen ustatkowuje się. Jest oddaną żoną i dobrą matką kilkuletniej córki. Jej małżeństwo uchodzi za szczęśliwe. Niespodziewanie udziały naftowe Ellswirtów, które dotychczas uważano za bezwartościowe, przynoszą rodzinie niemały majątek. Teraz gdy są zamożni, Charles może sobie pozwolić na porzucenie pracy. Nadal chce jednak pisać, ale nie odnosi sukcesów, a kolejne porażki załamują go całkowicie. Mając gorzkie poczucie, że jest beznadziejnym pisarzem coraz częściej szuka ucieczki od problemów w alkoholu. Trwoni rodzinny majątek oddając się hulankom i zabawom. W końcu znajduje chwilowe ukojenie w ramionach Lorraine Quarl, atrakcyjnej rozwódki. Dla Helen staje się oczywiste, że jej małżeństwo z Charlsem było fatalną pomyłką. Pewnego wieczora dochodzi między nimi do gwałtownej sprzeczki. Gdy ochłonąwszy Helen wraca do domu, zastaje drzwi zaryglowane i nie może dostać się do środka. Jej mąż jest zbyt pijany, by właściwie ocenić niebezpieczną sytuację. Bezradna i zziębnięta kobieta brnąc przez szalejącą burzę śnieżną szuka schronienia. Nocną wędrówkę przypłaca zapaleniem płuc i wkrótce umiera. Charles wraca do Stanów Zjednoczonych. Melodramatyczna opowieść "Kiedy po raz ostatni widziałem Paryż" rozpoczyna się od przyjazdu do miasta nad Sekwaną wziętego, amerykańskiego powieściopisarza, Charlesa Willsa. Wrócił po latach, by zabrać do USA swoją córkę.