R U There

Holenderski reżyser David Verbeek zabiera widza w pełną tajemnic podróż, której szlak prowadzi na Tajwan, w krwawe przestrzenie gier komputerowych i kuszące obietnicą spełnienia wszystkich marzeń środowisko Second Life. Dwudziestoletni Jitze (Stijn Koomen) jest profesjonalnym graczem w komputerowe strzelanki typu FPP. Życie upływa mu na podróżach po świecie od jednego do drugiego turnieju gier wideo. Bohater właśnie przybył do Taipei, aby wziąć udział w kolejnych rozgrywkach. Na krótko przed zawodami, Jitze jest świadkiem wyjątkowo drastycznego wypadku ulicznego. Zdarzenie wywołuje w chłopaku głęboki wstrząs; przypomina krwawe sceny, z jakimi na co dzień ma do czynienia w brutalnych grach komputerowych, a jednocześnie jest szokująco realne. Wypadek zbiega się z pojawieniem się w życiu Jitzego tajemniczej tajwańskiej kobiety, spotkanej w hotelowym barze. Gracz chciałby się do niej zbliżyć, nawiązać z nią relację; nie wie jednak, jak to zrobić. Związek, który wydaje się niemożliwy w realnym świecie, rozwija się w wirtualnym środowisku Second Life, gdzie Jitze i zagadkowa Tajwanka spotkają się za pośrednictwem swoich awatarów. Kariera Davida Verbeeka od początku związana była z Azją i Dalekim Wschodem. Swój najsłynniejszy film, "Shanghai Trance" z 2008 zrealizował w Chinach. Fabuła "R U There" rozgrywa się z kolei w futurystycznej scenerii stolicy Tajwanu - ale nie tylko. Bohater filmu, zawodowy gracz komputerowy, spędza znaczną część swojego życia w przestrzeni wirtualnej. W tym wymiarze rozgrywa się także częściowo film Verbeeka, opowieść o młodym człowieku, dla którego granica między prawdziwym światem i jego cyfrowymi symulacjami coraz bardziej się zaciera. W tę ramę reżyser wpisuje pełną niedomówień i zagadek historię miłosną. Prezentowany na festiwalu w Cannes, "R U There" został oceniony przez krytyków jako jeden z najciekawszych filmów, dotykających doświadczenia współczesnego człowieka, coraz głębiej pogrążającego się w alternatywnej rzeczywistości cyberprzestrzeni.