Repatriantka

2008

Czas trwania:23 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Dokument/Reportaż

Repatriantka w telewizji

Opis programu

Historia życia Józefy Stiepanowej Ślęzak - Polki, która osiem lat temu wróciła do ojczyzny swoich rodziców w ramach repatriacji. Była zima, kiedy Józefa Ślęzak urodziła się na dalekich, kazachskich stepach. Kiedy pierwszy raz zamykała oczy do snu, w izbie zjawili się sąsiedzi i przyklękli - to była pierwsza, nielegalna msza święta, w której brała udział. Ojciec, surowy kowal, żarliwy patriota, nauczył dzieci języka polskiego i przekazał im wiele wartości z naszego kanonu. Znacznie później pani Józefa dowiedziała się, że te msze odbywały się znacznie częściej. Dzieci były wtedy wysyłane pod opiekę jednej z sąsiadek. Pozostali gromadzili się w jednym z domów i nierzadko pod pretekstem pijackiej libacji modlili się, wyznając oficjalnie zakazaną w kołchozie wiarę. Pani Józefa dobrze też pamięta, kiedy ojciec ze łzami w oczach błagał swoje dzieci, żeby nigdy publicznie nie mówiły polsku. Tego dnia tajniak ostrzegł go, że jeśli tego nie zrobią, na rodzinę spadną kary, których ciężaru nie zdołają unieść. Jednak ziarno zakiełkowało. Józefa Ślęzak wykorzystuje to, co w sowieckim ZSRR jest możliwe: zakłada towarzystwo przyjaźni polsko - radzieckiej. W 1973 r. pierwszy raz przyjeżdża do Polski. Po tej wizycie wie już, że będzie kiedyś chciała wrócić. Pani Józefa z mężem i synem żyje w Warszawie bardzo skromnie. Mąż Josif nie zna polskiego. Utrzymanie rodziny pani Józefa bierze na siebie. Utrzymuje się ze skromnej emerytury i dodatku kombatanckiego. W sumie 803 złote. Opłaty za mieszkanie wynoszą 680 złotych. W dodatku pan Josif zaczyna poważnie chorować na serce. Małżonkowie wędrują od szpitala do szpitala. Żeby przeżyć, pani Józefa szuka pracy. Zostaje sprzątaczką w szkole. Pieniędzy wciąż jednak brakuje. Kiedy Josif Siepanow skończył 65 lat, wystąpił do ZUS o przyznanie emerytury. Szybko okazało się, że nie może jej otrzymać - nie jest repatriantem, a jedynie małżonkiem osoby o takim statusie. Rodzina śle kolejne pisma, zaskarża decyzję do sądu, w końcu prosi o pomoc senacką komisję praworządności i praw człowieka, oraz komisję do spraw emigracji i Polaków za granicą. Niestety bezskutecznie. Władze proponują rodzinie Stiepanowów, żeby zwrócili się o pomoc do władz Kazachstanu. Te także odmawiają Josif musiał zrzec się obywatelstwa, więc nie ma uprawnień do poboru świadczeń socjalnych. Sytuacja finansowa rodziny jest dramatyczna. Syn znalazł, co prawda, pracę w firmie kurierskiej, ale pieniędzy wciąż brakuje. Józefa Stiepanowa Ślęzak jest z natury optymistką. Energiczna, rozmowna, nie chce się poddać. Ale kiedy wyjmuje zdjęcia i wspomina chwilę, w której przyjechała na Ddworzec Wschodni w Warszawie, w jej oczach pojawiają się łzy. I często pyta samą siebie, czy kiedyś jeszcze będzie mogła godnie żyć w kraju z kazachskich snów?