Śledztwo
Polska 1997
Porucznik Gregory prowadzi dochodzenie w sprawie znikających zwłok. Zidentyfikowanie sprawcy traktuje niezwykle poważnie. Jednak pedantycznie prowadzone śledztwo nie przynosi żadnych rezultatów.
Reżyseria:Waldemar Krzystek
Czas trwania:90 min
Kategoria wiekowa:
Gatunek:Teatr/Spektakl teatralny
Śledztwo w telewizji
Mariusz Bonaszewski
jako porucznik Gregory
Jerzy Grałek
jako inspektor Sheppard
Mariusz Benoit
jako doktor Sciss
Krzysztof Dracz
jako doktor Scerensen
Wojciech Ziemiański
jako Farquart
Maciej Tomaszewski
jako pisarz
Andrzej Zawada
Scenariusz
Waldemar Krzystek
Scenariusz
Waldemar Krzystek
Reżyseria
Rafał Sobczyk
Montaż
Krzysztof Pakulski
Zdjęcia
Zbigniew Karnecki
Muzyka
Opis programu
Pierwszy oficjalny meldunek o tym, że coś dziwnego dzieje się ze zwłokami dotarł do Scotland Yardu z kostnicy miejskiej w Engendler przed Bożym Narodzeniem 1953 roku. Nieboszczyk spoczywał w trumnie w dziwnej pozie, ręce i kolana miał brudne, jakby czołgał się po ziemi. Gdy w okolicy rozeszły się wieści o "ludziach w letargu albo jeszcze gorzej", skojarzono inne przypadki. Zwłoki znikały z kostnicy w nocy, nie było oznak włamania, żadnych świadków, żadnych śladów. Ciało w kostnicy w Lewes nie było jeszcze ubrane, toteż razem za zwłokami zniknęła czarna zasłona wisząca w pomieszczeniu. Ponieważ rutynowe działania policyjne nie dały efektów, inspektor Sheppard zaprasza do współpracy doktora Scissa. który ma po raz pierwszy zastosować w śledztwie naukową metodę statystycznego zestawiania zjawisk. Po przeanalizowaniu dostarczonych informacji uczony jest w stanie określić, gdzie nastąpi kolejny wypadek - jeśli nastąpi. Sprawę przejmuje porucznik Gregory. Młody oficer wydaje się zafascynowany nieuchwytnym przeciwnikiemn, jego zdaniem sprawca jest dokładnym przeciwieństwem szaleńca, to raczej ktoś nadmiernie mądry, działający bez jednego potknięcia, przerażająco, nieludzko doskonały. Wkrótce nadchodzi meldunek o kolejnej próbie porwania zwłok. Posterunkowy Williams, który miał pilnować kostnicy, w popłochu uciekł z miejsca zdarzenia, wbiegł przerażony wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu i w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Wokół kostnicy oprócz innych, dających się łatwo zinterpretować śladów odkryto ślad lewej stopy zmarłego, ślady jakby raczkowania lub czołgania się i pojedyncze ślady kocich łap. Dalsze badania wykazały, że sprawca wyjął ciało z trumny, wypchnął przez okno, a potem sprawił, że czołgało się na rękach i kolanach. Znaleziony w pobliżu zdechły kot, jak stwierdzono podczas sekcji, padł z wyczerpania.