Szewski poniedziałek

Jego poniedziałek nie ma nic wspólnego z niedyspozycją a zwłaszcza z absencją w pracy przypadającą w poniedziałek po nadużyciu alkoholu w niedzielę. Jego poniedziałek jest zwyczajnym, pracowitym poniedziałkiem, jak każdy inny dzień tygodnia. Jest szewski, bo Robert jest szewcem. Zmienił niedawno lokalizację zakładu z Prawobrzeża na lokalizację bardziej śródmiejską - liczy na rozwój biznesu. Najbliższy kolega wprowadził go w świat własnych zainteresowań, jest więc też coś na kształt szewskiej pasji. Jest to snooker na angielskim stole bilardowym. Nic nam nie wiadomo na temat tego, czy pan Robert klnie i pije, jak szewc. W każdym razie dotychczas zawsze widzieliśmy go chodzącego w butach. Pan Beshliyan niestety nie mieszka w Szczecinie z rodziną. Większość jego rodziny żyje w Sankt Petersburgu. Do Szczecina przybył sam przed 15 laty z powodów biznesowych. Uwielbia brzmienie instrumentu o nazwie duduk, a widok gór, broni snajperskiej i zapach gołąbków zawijanych w liście winogron niezmiennie przyprawiają go o gęsią skórkę - każda z tych rzeczy na inny sposób. Robert Beshliyan - szewc profesjonalny, jak się reklamuje - jest ormiańskim emigrantem.