Ci, którzy trafili tam choć raz, podkreślają, że to dżungla, w której nawet królik może pożreć lwa.
Nie dziwi zatem, że niektórzy celebryci szukają odskoczni, by choć trochę odpocząć od walki o lepsze jutro, wyścigu o większą popularność, chęci wyprzedzenia największej rywalki.
Dość niekonwencjonalny sposób na ukojenie rozdygotanej duszy znalazła Wiktoria Gąsior, która zyskała rozpoznawalność dzięki udziałowi w „Hotelu Paradise”. Celebrytka opisała w internecie, że trafiła do szpitala psychiatrycznego. Uspokoiła jednak fanów, że zgłosiła się tam na własne życzenie!
- Chciałam tego - napisała. - Chciałam w końcu odpocząć. Chciałam być wśród ludzi, którzy będą potrafili mi pomóc.
Nie zabawiła tam jednak długo. Przyznała, że w szpitalu nie zaznała upragnionej ciszy i spokoju. Ba, ubolewała, że miała problemy z otrzymaniem kroplówki, a leki na astmę podano jej dopiero po dobie.
- Nikt nie chciał mi podać płynów. Dostawałam tylko tabletki. Kolejne tabletki... Nie chcieli mi wydawać moich leków na astmę, bo: „Nie masz tego wpisanego w karcie”. K....a, bo inaczej nie powiem.
Kilka miesięcy temu nagłośniła załamanie nerwowe, jakie przeszła w "Hotelu Paradise" po tym, jak inni uczestnicy sprzysięgli się przeciwko niej. Na dodatek rozstała się z Miłoszem, którego poznała w programie, i to nie w najlepszej atmosferze. Celebrytka zarzuciła mu życie w kłamstwie, a on w odwecie stwierdził, że ma dziewczynę "po dziurki w nosie" i "zbiera mu się na wymioty", kiedy słyszy jej wynurzenia.
