Tryptyk - Ogłoszenie matrymonialne. Pokój 312. Odpowiem na wszystkie pytania
Polska
Trzy jednoaktówki, proste, zwięzłe relacje o paru wydarzeniach z życia bohaterów. Twórcy spektaklu wydobywają z nich jednak to, co najważniejsze: reakcje ludzi na kłamstwo i podstęp.
Reżyseria:Urszula Urbaniak
Czas trwania:55 min
Kategoria wiekowa:
Gatunek:Teatr/Spektakl teatralny
Tryptyk - Ogłoszenie matrymonialne. Pokój 312. Odpowiem na wszystkie pytania w telewizji
Twórcy
Urszula Urbaniak
Reżyseria
Opis programu
Na ogłoszenie matrymonialne "starego wiekiem, młodego duchem romantyka", opuszczonego przez żonę, samotnego profesora, odpowiada młoda, atrakcyjna dziewczyna. Spotykają się w przytulnej kawiarni, Iza opowiada o swoim smutnym dzieciństwie (ojca nie zna, matka była dobra, póki nie piła), o samotnym życiu (młodzi mężczyźni byli, ale poszli sobie). Zafascynowany dziewczyną profesor patrzy na nią oczami ojca, dlatego odchodzi. Pojawienie się "narzeczonego" Mundka demaskuje całą trójkę, obnaża degrengoladę i fałsz, na który dobrowolnie kiedyś przystali. Odarci z masek, stają się zupełnie innymi ludźmi, lecz czy teraz są autentyczni i szczerzy? W hotelowym pokoju 312 spotykają się Ona i On, w różnych okresach życia, różnych sytuacjach. On jest obsesyjnie, do szaleństwa zazdrosny, słowa Przyjaciela pogłębiają jeszcze nienawiść i strach. Co w życiu dwojga jest prawdą, co fałszem, grą, w której oboje spalają się i wyniszczają wzajemnie? Bohaterowie trzeciej miniatury też borykają się z demonem nienawiści, której zatruwa myśli i serca. Ojciec oskarża syna o nienawistne uczucia wobec młodej macochy, tragicznie zmarłej, niezwykłej kobiety. Syn zarzuca ojcu, że jest ślepy i głuchy, nie chce przyjąć do wiadomości tego, o czym wszyscy już wiedzą, że jego druga żona była agentką SB. Młody człowiek zaprasza do domu jej kolegę z resortu, aby odpowiedział na wszystkie pytania ojca, dostarczył niezbitych dowodów zdrady. Nieznajomy skwapliwie ujawnia misterną sieć inwigilacji, podsłuchów, donosów, jaką oplątywano opozycyjnych intelektualistów. Marta, pseudonim Mewa, zgodziła się wyjść za dużo starszego mężczyznę po konsultacji z przełożonymi, wywiązywała się ze swojej roli znakomicie, do końca. Czy specjaliście od preparowania dowodów można wierzyć? Czy bardziej zabolały profesora złe słowa o zmarłej żonie, czy zarzut "frajerskiej naiwności", z jaką on i jemu podobni "za komuny" patrzyli na życie? Co może osaczonemu, złamanemu człowiekowi posłużyć za ostoję?