Bigda idzie!

Polska 1999

Bohater inscenizacji to ambitny, żądny władzy działacz. Przedstawienie ukazuje sejmowe intrygi Bigdy, zmierzające do obalenia dotychczasowego rządu i zastąpienia go nowym z nim na czele.

Reżyseria:Andrzej Wajda

Czas trwania:105 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Teatr/Spektakl teatralny

Bigda idzie! w telewizji

  • Janusz Gajos

    jako Mateusz Bigda

  • Krzysztof Globisz

    jako Władysław Deptuła

  • Olgierd Łukaszewicz

    jako Hrabia Lachowski

  • Andrzej Seweryn

    jako Stachowski

  • Krzysztof Kolberger

    jako Przewodniczący Mieniewski

  • Mariusz Banaszewski

    jako Tadeusz Mieniewski

  • Andrzej Wajda

    Reżyseria

  • Andrzej Jaroszewicz

    Zdjęcia

  • Agnieszka Bartold

    Scenografia

Opis programu

Główny bohater książki i inscenizacji to ambitny, żądny władzy działacz chłopski, pod wieloma względami przypominający Wincentego Witosa. Przedstawienie ukazuje sejmowe intrygi Bigdy, zmierzające do obalenia dotychczasowego rządu i zastąpienia go nowym, rzecz jasna z nim na czele. Lider stronnictwa chłopskiego ma całkowitą świadomość, że jest "chamem" na salonach. Stanowi to dlań wszakże źródło siły, a nie kompleksów. Bigdę cechuje nieufność, arogancja, prymitywizm, ale zarazem piekielny spryt i całkowity brak skrupułów. Te cechy idealnie sprawdzają się w zakulisowych grach, kiedy można wreszcie machnąć ręką na wyborców, nawet jeśli hałaśliwie manifestują pod parlamentem. Na krzykaczy zawsze zdąży się wysłać policję, zaś z wrogami politycznymi należy postępować subtelniej, choć efekt powinien być identyczny - zastraszenie. Zanim to jednak nastąpi, trzeba bankrutujących przekupić, zamożnych zaszantażować, a niezłomnych spacyfikować. Prezes Bigda realizuje swój plan z wyjątkową finezją, bacząc przy tym, by popleczników wciąż trzymać za twarz, windując ich w górę kosztem coraz większych upokorzeń. Zrealizowany w konwencji filmowej spektakl Wajdy zdumiewa aktualnością. Śledząc rozwój fabuły trudno oprzeć się wrażeniu, że historia zatoczyła koło i polska scena polityczna końca lat dziewięćdziesiątych niebezpiecznie przypomina tę sprzed siedmiu dekad.