Krytyka twórców serialu "Bridgertonowie"
Już 25 grudnia 2020 roku na platformie Netflix pojawi się nowy serial studia Shondy Rhimes, "Bridgertonowie". Przedstawione w nim będą losy Daphne Bridgerton (Phoebe Dynevor), najstarszej córki potężnej familii, która wkracza na pełną konkurentek scenę małżeńską Londynu w epoce regencji. Jeszcze przed premierą pojawiły się jednak pewne kontrowersje.
Polscy Internauci zauważyli, że w jednej z głównych ról obsadzony został ciemnoskóry aktor, co oznacza, że twórcy serialu nie trzymają się realiów epoki, w której osadzona jest akcja "Bridgertonów". Chodzi o postać księcia Hastingsa, w którego wciela się Regé-Jean Page. Komentatorzy twierdzą, że w czasach przedstawionych w serialu nie było ciemnoskórych szlachciców, a prawda historyczna powinna zostać zachowana.
Netflix postanowił odnieść się do tych zarzutów. "Nie żebyśmy nakłaniali do zainteresowania się tematem, ale czarnoskóra szlachta i rodziny królewskie to nie fikcja" - czytamy w mediach społecznościowych. Pojawia się jednak także inny zarzut. Internauci wskazują, że serialowy książę Hastings nie ma wiele wspólnego ze swoim literackim pierwowzorem z powieści "Bridgertonowie".
