Chiny: nowi mandaryni

Chine: Les nouveaux mandarins, Francja 2011

Tematem dokumentu jest chińska wyspa Hainan, która ze względu na tropikalny klimat, przepiękne plaże i luksusowe oferty spędzania wolnego czasu przyciąga zamożnych turystów z całego świata.

Czas trwania:40 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Chiny: nowi mandaryni w telewizji

Opis programu

Chińska tropikalna wyspa Hainan na południu kraju, niegdyś senna i zabita dechami prowincja, dzisiaj została oficjalnie uznana za turystyczny model do naśladowania w całych Chinach. Cudowny klimat, przepiękne plaże i mnóstwo luksusowych ofert spędzania czasu. Obraca się tu miliardami. Nic dziwnego, że jest to dziś mekka dla najbogatszych ludzi Chin. Lotnisko w Sanya, kwiecień 2010 roku. W minibusie jadą wyłącznie miliarderzy, najbogatsi ludzie w południowych Chinach. Nowi mandaryni przybyli tu na sympatyczny weekend zorganizowany przez przedsiębiorcę Wanga Dafu. Witając turystów, Wang Dafu wymienia wszystkie zalety wypoczynku na wyspie. Przy okazji przedstawia swoje projekty budowlane. Może wśród gości znajdzie się potencjalny inwestor. "Mamy tu morze, słońce, piękne krajobrazy. Moja wyspa ma wiele zalet. Ale najważniejszy jest rynek nieruchomości, który rozwija się bardzo szybko, również dlatego, że władze postanowiły przyciągnąć na Hainan turystów z całego świata. Wierzę, że staniemy się wzorem w dziedzinie luksusowej turystyki. Niedługo będzie tu jak w Ameryce albo na Lazurowym Wybrzeżu. Będzie piękniej niż w Cannes czy Miami". Pan Wang nie ukrywa, że zbił fortunę na nieruchomościach. Jego biznes to głównie luksusowe apartamentowce, które wyrastają na wyspie jak grzyby po deszczu oraz pięciogwiazdkowy hotel, który ma codziennie pełne obłożenie. Pan Wang nie ukrywa, że zaczynał od zera. "Kiedy byłem mały i dostawałem do jedzenia kurze udko, to obgryzałem je powoli przez tydzień, to było coś nadzwyczajnego. Kiedy zacząłem pracować, wielkim szczęściem było piwo i talerz klusek. Zarabiałem 200 juanów na miesiąc, niecałe 20 euro. To nie wystarczało i oczywiście nie mogłem pomagać innym. Pojechałem za pracą do Shenzhen. Zacząłem sprzedawać innym robotnikom naftę do lamp, później handlowałem ubraniami, ale prawdziwe pieniądze zacząłem zarabiać od 1997 roku, w branży budowlanej. Mogłem zbudować szkołę w mojej wsi. Sto osób, które przyjechały jakiś czas później do mnie do Shenzhen, cały czas u mnie pracują, podobnie jak ich dzieci.