Cyrk wita was

Mazury po kataklizmie rozpadu PGR - ów, wstrząsane dreszczem nowego. Czy na polskim ugorze może cokolwiek zakiełkować? Czy szkoła musi być nudna? Ewa Dąbek, miejscowa nauczycielka, śmiało rwie do przodu. Drobna, pogodna kobieta, z tych określanych popularnie jako fajna babka, zakłada cyrk Heca. Młodzież z gminy Biskupiec trafiła na Expo w Hanowerze. Nie z łaski, a za swoje umiejętności. Widzimy, jak ćwiczy gdzie się da: na dworcu PKP, na trawie przed domem, w sali gimnastycznej. Jazda na jednokołowym rowerze, piramida atletów, żonglerka jabłkami. Wieczorny występ na rynku powiatowego miasteczka, w świetle reflektorów, zapiera dech w piersiach. Popis połykaczy ognia, mimowie na szczudłach, kulminacyjny występ człowieka - racy: iskry, ogień, kolorowe dymy spowijające okolicę. To jest leczenie z kompleksów, które drzemią w dzieciakach ze środowiska wiejskiego - powiada inicjatorka, Ewa Dąbek. Co na to lokalna społeczność? Maciej z sumiastymi wąsami, wójt, pleban? Czy Cyrk Heca spotyka się z owacją godną niesztampowej, happeningowej inicjatywie pracy z młodzieżą? A może, jak śpiewa Kabaret Dudek: "tylko urżnąć się na chrzcinach/ i wziąć zwiać do Wołomina/ taka gmina". - Nie zdradzę. To trzeba obejrzeć.