Dziecko szczęścia. Szkic do portretu Helmuta Kajzara

Polska 2010

Czas trwania:60 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Dziecko szczęścia. Szkic do portretu Helmuta Kajzara w telewizji

Opis programu

Urodził się w niedzielę i w czepku, był dzieckiem szczęścia - mówi siostra Ewa Kotlarczyk, przeglądając zdjęcia z rodzinnego albumu. "Urodziłem się i wychowałem na pograniczu, pograniczu państw, języków, kultur, wojny i pokoju. To zawieszenie - między - jest stygmatem nie do usunięcia. Między proletariackim internacjonalizmem a prowincjonalnością, między katolicyzmem a ewangelicyzmem, między totalitaryzmem a demokracją, między indywidualizmem a ubóstwieniem mas, między buntem i nadzieją na zgodę a ostrożnym optymizmem. Między..." - napisał Helmut Kajzar w tomie "Sztuki i eseje". U podnóża najstarszej świątyni ewangelickiej wzniesionej w Polsce Jerzy Kronholc mówi o klimacie duchowym, w którym Kajzar wzrastał. Obaj spędzali wakacje w Cieszynie na rozmowach i lekturach. Spotkali się tu także w roku 1968, w okresie inwazji na Czechosłowację - gdy przez miasto przetaczały się czołgi i kolumny wojsk, Kajzar układał akurat swój "Paternoster", niezwykle efektowny debiut dramaturgiczny. Żona Jolanta Lothe opowiada o ich kolejnych spotkaniach - w szkole teatralnej, w "Syrenie" i w teatrze Józefa Szajny, gdzie razem pracowali. Ona była już wtedy znaną aktorką, on młodym reżyserem - "przyszedł pan Lothe", mówiono. Później, znów w ślad za żoną, przeszedł do Narodowego. Adam Hanuszkiewicz widzi w nim najwybitniejszego reżysera, z jakim się zetknął, w pełni oryginalnego. - Ty jesteś nienormalny - cytuje Kajzara - inni dyrektorzy po pierwszej reżyserii mnie wyrzucają, a ty mi już czwartą proponujesz... Spotkania z nim to były nieustanne egzaminy, nigdy nie wiedziałem, czy rozumiem, czego ode mnie oczekuje - wspomina Zdzisław Wardejn. Gdy wystawiali "+ + +" ("Trzema krzyżykami") w trakcie przedstawienia cenzura poleciła usunąć jedną kwestię - zagraj co chcesz, ale szkoda mi tego tekstu, powiedział Kajzar. Aktor przyjął wyzwanie, publiczność spontanicznie podjęła grę - i nawet lepiej, że wyrzucili, skomentował reżyser po przedstawieniu. "Trzema krzyżykami" zdjął z afisza dyrektor Hanuszkiewicz, gdy zmarło dwoje aktorów z obsady. A w