
„183 metry strachu” (Jaume Collet-Serra 2016)
Młoda studentka medycyny spędza dzień surfując na pięknej zagubionej gdzieś w dżungli plaży. Pod koniec dnia chce złapać ostania falę i… wtedy zostaje zaatakowana przez rekina. Dziewczynie, rannej poważnie w nogę udaje się pomimo tego dopłynąć i wspiąć na wystające z morza skały oddalone od lądu o tytułowe 183 metry. Nie ma jednak zbyt wiele czasu – zbliża się przypływ i wkrótce krążący wokół rekin, będzie miał do niej łatwy dostęp.
Trzymający w napięciu film, w którym bohaterka zostaje skonfrontowana z brutalnością przyrody. Novum w tym filmie jest takie, że Nancy jest inteligentna… i pełna pokory. Zdaje sobie sprawę, że rekin nie zaatakowałby, gdyby ona nie naruszyła jego strefy łowieckiej (podpłynęła w pobliże gnijących zwłok wieloryba). Nancy poza kilkoma chwilami zwątpienia dzielnie walczy o życie, usiłując przechytrzyć drapieżnika, którego jednak w pewnym momencie mocno rozsierdza jej upór w kwestii przeżycia. Na film patrzy się znakomicie. Do końca trzyma w niesamowitym napięciu, bo sytuacja bohaterki wydaje się beznadziejna, a jednak co chwila dzieje się coś co powoduje, że a to wraz z nią łapiemy chwile nadziei a to znów popadamy w zwątpienie (sceny z operacją, pijakiem, surferami). To co czyni ‘183 metry strachu” rasowym dobrym thrillerem to kreacja Blake Lively, która potrafiła wyraziście i przekonująco zagrać rozpacz, rezygnację, zwątpienie, determinację, zdecydowanie i wolę walki. Grając stereotypowo, mogła być kolejną głupią blond lalą, a tak sprawia, że uruchamiają się w w nas całe pokłady empatii.
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv

„Ocean strachu” (Chris Kentis 2003)
Zapracowane małżeństwo Daniel i Susan postanawia pojechać na wakacje na Karaiby. Razem z innymi chętnymi wyruszają na wyprawę płetwonurków na rafę. Niestety, w pewnym momencie odpływają zbyt daleko, a właściciel łodzi nie zauważa ich nieobecności. Daniel i Susan zostają sami pośrodku oceanu. Zbliża się noc, a z nią… rekiny.
“Szczęki”, które to pod kilkoma względami już nieco się zestarzały to przy „Oceanie strachu” bułka z masłem. Choć oczywiście mocno się między sobą różnią. Tam chodziło o żądnego zemsty rekina-zabójcę i jego gierki z ludźmi. Tutaj mamy raczej mrożącą krew w żyłach sytuację psychologiczną zagubionej na środku oceanu dwójki ludzi. Budowaniu klimatu sprzyjają minimalne środki wyrazu: dwójka bohaterów to właściwie jedyni aktorzy, a tafla oceanu to jedyny plener, ale to wystarczyłoby spotęgować maksymalne napięcie i skupić się na ich przeżyciach. Najciekawsze jest, bowiem to jak się w obliczu zagrożenia zachowują i jak ich emocje ewoluują. A i my – widzowie – zdajemy sobie podobnie jak oni sprawę, że ratunku nie będzie i możemy tylko czekać, jaki będzie koniec.
To zdaje się być zresztą przesłaniem filmu: bez swych cywilizacyjnych zdobyczy człowiek nic wobec sił i praw natury nie znaczy. Bezlitosna potęga, z jaką zderzają się bohaterowie ustawia człowieka na odpowiednim miejscu w szeregu, jako kruchą i mało znaczącą istotę, która tę naturę winna bardzo szanować. Ale „Ocean strachu” to przede wszystkim thriller i kilka scen, np. ta, w której Susan budzi się po oddzieleniu od Daniela, a tuż za nią widzimy – w przeciwieństwie do niej – przepływającego sporego drapieżnika czy scena, w której Daniel chce się upewnić, czy rekin odpłynął sprawiają, że “Ocean strachu” na długo zapada w pamięć.
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv

„Szczęki” (Steven Spielberg 1975)
To od nich wszystko się zaczęło. „Szczęki” to pierwszy film Stevena Spielberga, który stał się legendą. Opowieść o trójce śmiałków polujących na olbrzymiego i bardzo agresywnego rekina przez połowę filmu właściwie opiera się na… pokazywaniu jego płetwy i zmąconej powierzchni morza. Ale magia tego filmu polega na wykreowaniu niesamowitej atmosfery zagrożenia, podkreślonej w genialny sposób przez charakterystyczny motyw muzyczny i zdjęcia. Kiedy potwór na dobre wynurza się z otchłani okazuje się gorszy niż ktokolwiek mógłby przewidzieć. W „Szczekach” ciekawy jest jednak też czynnik ludzki, gdyż z rekinem-ludojadem mierzą się szeryf, ichtiolog i łowca rekinów. Ten ostatni zwłaszcza zaciekłością przypomina zachowania rekina i ma ku temu powód. Pała do nich nienawiścią od czasu, gdy jego kumple, marynarze, po katastrofie USS Indianapolis ginęli zjadani przez rekiny na morzu japońskim. Quint, bo to o nim mowa jest więc równie zdeterminowany jak jego cel. „Szczęki” to pojedynek sił natury i ludzkiej technologii i… sprytu. I pierwszy film, który przy budżecie 8 mln dolarów zarobił ich ponad 100!
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv