"Glow" jest 10 odcinkowym serialem, zainspirowanym prawdziwą historią kobiecej ligi wrestlingu. Nowa produkcja Netfliksa opowiada o czternastce zdesperowanych kobiet, które z różnych powodów decydują się wziąć udział w castingu do nowego programu telewizyjnego, w którym będą prezentowane walki kobiet. Zanim jednak zostaną one zawodniczkami wrestlingu z krwi i kości, czeka ich kilka tygodni wyczerpujących treningów, pracy nad scenariuszem, poszczególnymi sekwencjami, ale przede wszystkim na budowaniu od podstaw własnego alter-ego.

"Glow" to tak naprawdę skrót od "Gorgeous Ladies of Wrestling" - niskobudżetowego programu telewizyjnego emitowanego w latach 80-tych przez amerykańską stację telewizyjną. Serial Netfliksa koncentruje się nie tyle na samej walce, ile na kulisach absurdalnego programu, odsłaniając tajniki przygotowań zawodniczek wrestlingu do swoich kiczowatych i w całości wyreżyserowanych występów. Są więc charakterystyczne dla lat 80-tych ubrania, wielkie fryzury, jaskrawe makijaże no i oczywiście muzyka, która porywa do dalszego oglądania.
Wróćmy jeszcze na chwilę do bohaterek "Glow", bo to czternastka, fantastycznych osobowości. Postacią główną w serialu jest Ruth (Alison Brie) – bezrobotna aktorka, która traktuje swoją pracę bardzo poważnie. Poznajemy ją w chwili, kiedy jest zupełnie bez pieniędzy, a casting do nowego programu telewizyjnego, jest jej ostatnią deską ratunku. Największym wsparciem jest dla niej początkowo przyjaciółka Debbie (Betty Gilpin) - młoda mama, która wraz z rozwojem fabuły i... zdradą Ruth, w dość spektakularnym stylu dołącza do gangu Glow. Jest też m.in.. Carmen (Britney Young) - dziewczyna wywodząca się z rodziny zapaśniczej, ale szukająca własnej drogi czy Sheila-wilkołak (Gayle Rankin) - nie pytajcie, dlaczego wilkołak. Grupą zawodniczek dowodzi sprawca całego zamieszania, umorusany kokainą reżyser filmów klasy B - Sam Sylvia (Marc Maron). To właśnie on tworzy szalony scenariusz całego sportowego przedsięwzięcia, które sytuuje w post apokaliptycznej rzeczywistości. Jego wizja wydaje się jednak zbyt odjechana, ale młody producent programu Bash (Chris Lowell) wie jak temu zaradzić. Przydziela dziewczynom skandalicznie stereotypowe role i tak: indyjsko-amerykańska studentka medycyny – Arthie terrorystką, a jej scenicznym atrybutem będzie broń. Melrose zostaje wyuzdaną dziewczyną z pejczem w dłoni, a Sheila jest po prostu Sheilą. Wśród bohaterek wrestlingowego show znajdziemy również ciemnoskórą Królową zasiłków, wielokrotną medalistkę olimpijską, kochającą Amerykę, i atletyczną Vicki Viking.

Takim oto sposobem twórcy "Glow" z pełną świadomością dali się porwać całej masie stereotypów masie, która jednak z ogromnym wdziękiem wymyka się z sideł tendencyjności, nie jest uciążliwa, a do tego bawi i wzrusza. To ogromna zaleta nowego serialu Netfliksa - twórców, ale również kapitalnych aktorek. Muszę przyznać, że doskonale odnalazły się one w tej dziwacznej miejscami konwencji, w której przecież bardzo łatwo o przegięcie. Kto jednak, jak nie Jenji Kohan i Tara Herrmann (odpowiedzialne za sukces „Orange is the New Black”) mógł sprostać temu zadaniu i stworzyć kolejny, bardzo udany kobiecy serial.
Jest on co prawda dość niezobowiązujący, przyjemny, ale trudny do określenia, bo trochę komediowy, nieco dramatyczny. W całym tym szaleństwie lat 80-tych, tonie zużytego lakieru do włosów, brokacie, wyciętych wdziankach eksponujących krągłe pośladki można doszukać się jednak inteligentnej, nostalgicznej historii, poprowadzonej w sposób, no co tu dużo mówić - doskonały. Szybkie tempo, świetny klimat, fantastyczne zdjęcia, kostiumy, no i charyzmatyczne bohaterki - pod tym względem wszystko się zgadza, co czyni według mnie "Glow" przemiłym zaskoczeniem, zaskoczeniem na miarę ubiegłorocznego "Stranger Things"!
Kultura i rozrywka

Nowy serial Netfliksa to od początku do końca świetnie przemyślana historia, wciągająca, na tyle, że aż prosi się o więcej. Jedno jest pewne: lato 2017 będzie bardzo "GLOW"!
Nasza ocena: 8/10
Adriana Słowik