George R.R. Martin uważa, że serial „Gra o tron” źle wpłynął na jego proces tworzenia powieści. -Kiedy zasiadałem do pisania, nawet kiedy miałem dobry dzień, czułem się okropnie, bo myślałem: "Mój Boże, muszę skończyć książkę. Napisałem raptem cztery strony, a powinienem był napisać 40" - wyznał ostatni pisarz.
Zakończenie telewizyjnej produkcji było dla twórcy wyzwoleniem. -Nie możesz zadowolić wszystkich, więc musisz zadowolić siebie - powiedział. Pisarz ma w planach napisanie jeszcze dwóch części. Zdradził, że zakończenie serialu nie będzie miało wpływu na książkową sagę. Martin zna teorie fanów odnośnie do tego, co się wydarzy, ale nie zamierza ujawniać, które się sprawdzą, a które nie.
Martin zdradził jedynie jakiś czas temu, że w nadchodzących książkach fani będą mogli przeczytać o postaciach, które nie pojawiły się w serialu HBO. Dowiemy się też, jaki los spotkał bohaterów, których wątki nie zostały domknięte w serialu.
Są postacie, które w ogóle nie pojawiły się na ekranie i takie, które zginęły w serialu, ale w książkach nadal żyją. Więc uznałem, że czytelnicy dowiedzą się, co stało się z: Jeyne Poole, Lady Stoneheart, Penny i jej śwnią, Skahaz Shavepate, Arianne Martell, Darkstar, Victarion Greyjoy, Ser Garlan Gallant, Aegon VI i niezliczoną liczbą innych postaci. I tak, będą jednorożce... w pewnym sensie. - przyznał.
Co ciekawe, autor kultowej sagi jest jednym z twórców prequela "Gry o tron. George R.R. Martin odpowiada za scenariusz, jest również jednym z producentów wykonawczych kolejnej produkcji HBO. Czy w związku z natłokiem kolejnych serialowych obowiązków, będzie musiał odłożyć pisanie na bok? Przypominamy, że jego "Wichry zimy" i "Sen o wiośnie" to jedne z najbardziej wyczekiwanych tytułów, które będą zwieńczeniem cyklu "Pieśni lodu i ognia".
Źródło: Cover Video, x-news
