Handel bronią w Europie

Guns In Europe. Armes: la routedes Balkans, Francja 2012

Dziennikarze udają się do krajów byłej Jugosławii oraz rozmawiają z szefem francuskiej policji, aby dowiedzieć się, kto i w jaki sposób organizuje przemyt broni do Francji.

Reżyseria:Amandine Chambelland

Czas trwania:50 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Handel bronią w Europie w telewizji

  • Amandine Chambelland

    Reżyseria

  • Marc SAINSUAVE

    Zdjęcia

  • Cédric FOURE

    Zdjęcia

Opis programu

W biznesie narkotykowym interesy coraz częściej prowadzi się z bronią w ręku. We Francji, od dwóch lat, liczba porachunków załatwianych w ten sposób gwałtownie rośnie. W Marsylii i w departamencie Seine - Saint Denis zdarza się, że rywalizujące gangi biorą jako zakładników nawet dzieci. Szacuje się, że we Francji krąży od 30 do 40 tysięcy sztuk nielegalnej broni, która najczęściej pochodzi z krajów byłej Jugosławii. Jak tu trafia? Kto organizuje przemyt? Te pytania autorzy filmu zadali szefowi miejscowego wydziału policji, tropiącego nielegalny import broni. Pouczająca okazała się też wizyta w podziemiach prefektury policji w Paryżu. Komendant Chopin jest szefem laboratorium balistycznego. W swoim skarbcu zgromadził ponad 4 i pół tysiąca sztuk zarekwirowanej broni palnej. To imponująca kolekcja pistoletów, rewolwerów i karabinów. Komendanta niepokoi moda na karabiny automatyczne, nazywane też szturmowymi. Pięć lat temu do laboratorium trafiały najwyżej dwa, teraz już nawet siedemnaście sztuk rocznie. Najpowszechniejszy jest oczywiście karabin typu kałasznikow, niekwestionowany król półświatka By poznać organizatorów przemytu, dziennikarze wybrali się do krajów byłej Jugosławii. Dilerzy zaopatrujący Francuzów zgodzili się pokazać im swój asortyment. Dragan, jeden z bośniackich handlarzy, poszukiwany przez francuską policję, powiedział, że na tym procederze zarabia 15 tysięcy euro miesięcznie. Przyznał jednak, że to bardzo ryzykowny interes. Trzeba przekraczać granice kilku państw, nigdy nie wiadomo, kiedy towar dotrze. Płaci się z góry, ale nie za każdym razem dostaje się zamówienie. Dragan sprzedawał broń od półtora tysiąca do dwóch za sztukę. Kałasznikow z dwoma magazynkami kosztuje 400 euro. Przemytnicy twierdzą, że na granicach nie ma kontroli. Poradzili nawet, by zakupiony u nich karabin przewieźć w luku bagażowym autobusu. W drodze powrotnej rzeczywiście wszystko przebiegło bez problemów. Autobus przejeżdżał przez Słowenię, Austrię i Niemcy. Ani jednej lotnej kontroli. Okazało się, że Dragan, bośniacki handlarz bronią, udzielił im dobrej rady. Nad ranem dotarli do Francji, potem do Paryża, gdzie autobus kończy trasę. Na dworcu autobusowym wyjęli torby z luku. Przez całą podróż nikt ani razu do niego nie zajrzał, nikt nie skontrolował bagaży. Bośniak się nie mylił: przemyt broni do strefy Schengen jest banalnie prosty. Nic dziwnego, że handel bronią kwitnie.