José Martínez - Jesús Martínez

Gatunek:Sport/Boks

José Martínez - Jesús Martínez w telewizji

Opis programu

Zakontraktowana na 10 rund walka w wadze supermuszej, w której w ringu walczyć będzie dwóch Martinezów. Jeden z Kolumbii, drugi z Portoryko, a sama gala odbywa się w Meksyku. Obaj pięściarze w światowych rankingach wagi supermuszej plasują się na podobnych pozycjach, w okolicach pięćdziesiątej pozycji, obaj debiutowali na zawodowych ringach w 2011 roku i legitymują się bardzo zbliżonym bilansem. W bezpośredniej potyczce faworytem wydaje się Jose, jego rywal nie stoi jednak na straconej pozycji i na pewno stać go na to, aby w Cancún odnieść 24. wygraną w karierze. Dla Jesúsa Martineza będzie to pierwsza walka od marcowej przegranej z Luisem Nerym. Niepokonany w karierze Meksykanin, aktualny czempion WBC w wadze koguciej, przystopował wówczas Kolumbijczyka w czwartej rundzie. Przed potyczką tą bilans Martíneza prezentował się jednak znakomicie - 23 wygrane (w tym 11 przez nokaut) i tylko jedna porażka. W Cancún na pewno będzie chciał wrócić na zwycięski szlak, a ewentualny triumf pozwoliłby my być może na walkę w niedalekiej przyszłości o jeden z mniej prestiżowych pasów. Kolumbijczyk póki co sięgnął jedynie po tytuł mistrza Ameryki Południowej w wadze supermuszej, zdobył go w lipcu ubiegłego roku pokonując przez KO w trzeciej rundzie Miguela Martíneza. Nieco bardziej utytułowany na tym polu jest José Martínez. Portorykańczyk to mistrz WBC Latino w wadze supermuszej (2016 rok), WBC United States Silver (2014 rok) i pięściarz, który nie poniósł jeszcze ani jednej porażki. Z 19 walk jedną zremisował, resztę wygrał, dwanaście z nich kończąc przed czasem. W swoim ostatnim pojedynku, w kwietniu tego roku, już w pierwszej rundzie odesłał do narożnika Miguela Roblesa. W Meksyku zapowiada się znakomita walka, obaj pięściarze znacznie lepiej czują się bowiem w ataku i to właśnie w akcjach zaczepnych, a nie w konsekwentnej obronie, upatrują swoich szans na zwycięstwo. Dotychczas strategia taka najczęściej przynosiła im efekty, gros swoich walk kończyli bowiem przed czasem, w Cancún może jednak okazać się bronią obusieczną, od której jeden będzie cieszył się z wygranej, ale drugi zapisze w statystykach porażkę przez nokaut.