Spis treści
Ludobójstwo w Piaśnicy
Ludobójstwo w Piaśnicy – to hasło wielu widzom „Kamerdynera” dotąd mogło być obce; film Filipa Bajona, napisany przez Mirosława Piepkę, Michała S. Pruskiego oraz Marka Klata, odkrywa raczej niezbyt znane szerokiej widowni karty z historii Polski, a także przybliża tragiczne losy Kaszubów podczas obydwu wojen światowych i tuż po 1945 roku. Scena w lesie, chociaż nie jest dokładnym odwzorowaniem faktów historycznych, poraża swoją dosłownością i emocjonalnie wbija się w człowieka. Jeżeli twórca chciał, aby widzowie na długo zapamiętali ten obraz, to swój cel osiągnął w stu procentach.
Jest rozmach
Filip Bajon lubi rozmach w kinie i to widać, lecz jednocześnie tym razem na szczęście potrafił też skorzystać z wszelkich zgromadzonych środków. Chociaż niestety minimum w dwóch scenach zdecydował się na bardzo tanie chwyty, aczkolwiek mimo wszystko nie zaburzają obrazu całości. Pod względem technicznym, operatorskim, scenograficznym oraz kostiumowym „Kamerdyner” jest perełką. Doskonale się na to patrzy.

Doskonały materiał na serial
Większy problem jest z odpowiednią ekspozycją wątków. „Kamerdyner” jest zarówno za długi, jak i niepełny. Brzmi paradoksalnie, ale to zwyczajnie doskonały materiał na serial, bo trudno burzliwą historię Polaków, Niemców i Kaszubów zamknąć w 150 minutach. Skróty były nieuniknione. „Kamerdyner” to przede wszystkim opowieść o Polsce – tej zranionej, zdradzonej, zgwałconej i sponiewieranej. Bajon nie musi epatować na ekranie wojną, aby pokazać jej okrucieństwo oraz bezsens. Dlatego żałuję, że często merytoryczne sceny były wypierane przez – w zasadzie niepotrzebny – miłosny wątek Mateusza (Sebastian Fabijański) i Marity (Marianna Zydek). Ich relacja, pozbawiona większej chemii, właściwie jest tylko dodatkiem do tej historii, bez którego film mógłby jeszcze dosadniej wybrzmieć.
Wybitny Janusz Gajos
„Kamerdyner” Januszem Gajosem stoi. Wybitna kreacja. Odkryciem tej produkcji okazała się Diana Zamojska, która w pełni wykorzystała swoją ekranową obecność, tworząc bardzo intrygującą postać. W ciekawy sposób do swojego bohatera podszedł Sebastian Fabijański – ostrożnie, milcząco, wręcz na swój sposób niepokojąco. Dzięki temu jego Mateusz Kroll zyskał na niejednoznaczności. Wielką aktorską klasę – po raz kolejny – potwierdzili Adam Woronowicz i Łukasz Simlat. I chociaż w pierwszym momencie ich bohaterów chciałoby się okrzyknąć zwykłymi łotrami, to jednak nienawiść w ich krwi nie pojawiła się znikąd.
„Kamerdyner”, chociaż nie do końca spełniony, to ważny film i mam nadzieję, że nie przepadnie w kinach. Filip Bajon opowiada o Polsce, wprowadza do masowej wyobraźni raczej niezbyt do tej pory znane fakty historyczne, a także ucieka się do uniwersalnego przesłania, aby zawsze żyć w zgodzie z sąsiadami. I tak jak powiedział bohater kreowany przez Janusza Gajosa: z ludźmi trzeba rozmawiać.
Ocena: 7/10
„Kamerdyner” [RECENZJA]. Epicka opowieść o zgwałconej i spon...
