KONKURS "Zanim zasnę"! Wygraj zestaw płyt DVD i książkę!

Redakcja Telemagazyn
"Zanim zasnę" (fot. Monolith Films)
"Zanim zasnę" (fot. Monolith Films)
W związku z premierą kinową filmu "Zanim zasnę" przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania są płyty DVD i książki!

12 września do kin wchodzi film "Zanim zasnę" (zobacz opis i zwiastun filmu TUTAJ) i w związku z tym przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest pięć zestawów - płyty DVD i książka.

Co zrobić żeby wygrać?

Wystarczy
zarejestrować się


w naszym serwisie i w komentarzu pod tym tekstem wypełnić zadanie konkursowe:

Opisz swoje najmilsze wspomnienie z przeszłości.

Na odpowiedzi czekamy od 8.09.2014 r. od godziny 10:00 do 15.09.2014 r. do godziny 23:59:59. Odpowiedzi osób niezarejestrowanych w serwisie nie będą brały udziału w konkursie.

Autorzy pięciu najciekawszych odpowiedzi otrzymają zestaw:
- filmy DVD ("Panaceum" i "Pokusa") i książka "Zanim zasnę".

Szczegółowy regulamin konkursu znajduje się tutaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 37

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kasia.szwakop@...
Mam 17 lat i przede mną jeszcze dużo miłych wspomnień (mam nadzieję), ale dotychczas najlepiej wspominam czas, kiedy byłam dzieckiem. Świat wydawał się zupełnie inny- kolorowy, pełen magii i pozbawiony problemów. Wspomnienia roześmianej, pełnej nadziei i wyobraźni dziewczynki-tak, to są moje najmilsze wspomnienia.
g
greenn111000@...
Nie wiem, czy to wspomnienie najmilsze z najmilszych, ale pamiętam je najlepiej z uwagi na to, że miało miejsce nie tak dawno temu, jak reszta miłych wspomnień. Otóż adoptowałam psa, który obudził we mnie radość i jest najmilszym stworzeniem jakie znam.
m
mp35@...
Moje najmilsze wspomnienie? Gdy pierwszy raz mamą zostałam (to już za miesiąc 18 lat będzie - jak ten czas szybko mija ...) i gdy nieświadomy pierwszy uśmiech mego syna ujrzałam. Ciepło małego ciałka wtulone w me ramiona i ta mina błoga uśmiechem rozjaśniona. I choć tych uśmiechów było wiele, to ten pierwszy na zawsze w pamięci pozostanie i na samo wspomnienie na sercu robi się cieplej :) I trochę człowiek żałuje, że na fotografii ten uśmiech nie figuruje, by inni go ujrzeli i w jego cieple się rozpłynęli. Ale na pewno wiele mam tego doświadczyło i to wspomnienie z fotograficzną pamięcią się u każdej z nas zadomowiło :)
m
msm2@...
Moje najmilsze wspomnienie z przeszłości nie było takie odległe, bo miało miejsce w tym roku. Udało mi się być na koncercie zespołu Aerosmith i co ważne być na spotkaniu z fanami dzięki przyjaciółce, która wygrała taką możliwość. Mam zdjęcie z zespołem, który dla mnie jest jednym z najważniejszych w historii rocka ponieważ Aerosmith to zespół inny niż wszystkie, dlatego tak długo udaje mu się utrzymać na rynku muzycznym. Wystarczy wspomnieć czasy, gdy MTV nie chciało grać teledysków czarnoskórych artystów. Co wtedy zrobiło Aerosmith? Razem z hip-hopowcami z Run–D.M.C. nagrali świetny energetyczny utwór „Walk this Way”, do którego zrobili jeszcze lepszy teledysk, w czasie którego muzycy burzą dzielącą ich ścianę na scenie i kończą śpiewać utwór razem. Pod wpływem sukcesu tego teledysku, który przyczynił się do popularności jednych i drugich, stacje muzyczne się ugięły i zaczęły grać teledyski czarnoskórych artystów. Spotkanie muzyków Aerosmith i możliwość zamienienia z nimi paru słów i genialny koncert był niezapomnianym przeżyciem i frajdą dla mnie i jak dotąd jest to najmilsze wspomnienie.
e
edit-ka
Chyba mam w życiu dużo szczęścia, bo cudownych wspomnień mam naprawdę wiele :) Ale tym dla mnie najcenniejszym i najmilszym jest moment, gdy po raz pierwszy zobaczyłam mojego nowo narodzonego synka. Może to nieco dziwne, w końcu o porodzie mówi się z reguły jako o trudnym i bolesnym przeżyciu. Ja też się bałam, owszem! W moją świadomość wtłoczył się obraz upowszechniany w filmach czy gazetach takiego słodkiego różowego bobaska, radośnie machającego rączkami. Z opowiadań koleżanek wiedziałam jednak, że faktycznie dzieciątko wygląda nieco inaczej, często jest sine, skulone i przypomina kosmitę ;) Jednak pierwszy kontakt z dzieckiem na tym świecie jest niesamowity! Gdy położyli mi go na brzuchu łzy wzruszenia napłynęły mi do oczu, dałam upust tym wszystkim emocjom z ostatnich kilku godzin, podczas których starałam się być dzielna i silna. Położna podsunęła mi przed oczy pasek z informacją, czyje to dziecko, którą zapina się na rączce noworodka, aby dopełnić formalności związanych z potwierdzeniem, że „przyznaję się” do bycia mamą. No cóż, nie byłam w stanie odczytać, co tam napisali, bo oczy miałam całkowicie zaszklone łzami…Widziałam tylko czarne włoski na główce Jasia. Był taki malutki, bezbronny, trochę kwilił, ale chyba było mu u mnie dobrze :) Było to niezwykłe spotkanie, którego nigdy nie zapomnę. Nie spodziewałam się nawet, że wywoła u mnie tak silne emocje…ból, strach, łzy, szok…trzęsłam się ze dwie godziny. Mój kochany synek…czasami nie mogę się na niego napatrzeć, gdy śpi sobie spokojnie :)
m
magdalena
Dużo jest miłych wspomnień z mojego, wkrótce już 23letniego życia. Jestem studentką ostatniego roku na politechnice. Najbardziej pasująca chwila to sytuacja - czekam w kolejce na wyniki stypendiów naukowych. Kolega stojący przede mną ma minimalnie niższą średnią ode mnie. Wychodzi z Komisji, ktora przyznawała stypendia, mówi że nie dostał. Wchodzę tam totalnie zawiedziona - pewnie też nie dostanę. Wychodzę, patrzę a tam widzę najniższą możliwą sumę! Dostałam! Dzięki temu odłożyłam trochę na wakacje, więc za tydzień Wrocław i Praga, dziś rodzinne Mazury:)
m
magdalena
Dużo jest miłych wspomnień z mojego, wkrótce już 23letniego życia. Jestem studentką ostatniego roku na politechnice. Najbardziej pasująca chwila to sytuacja - czekam w kolejce na wyniki stypendiów naukowych. Kolega stojący przede mną ma minimalnie niższą średnią ode mnie. Wychodzi z Komisji, ktora przyznawała stypendia, mówi że nie dostał. Wchodzę tam totalnie zawiedziona - pewnie też nie dostanę. Wychodzę, patrzę a tam widzę najniższą możliwą sumę! Dostałam! Dzięki temu odłożyłam trochę na wakacje, więc za tydzień Wrocław i Praga, dziś rodzinne Mazury:)
j
jomasa@...
Może nie jest to aż tak miłe, ale jest zabawne. Od małego uwielbiałam śledzie w śmietanie. Mogłam je jeść w dużych ilościach, chociaż nie byłam wtedy dużym człowiekiem. Śledzie zawsze mieliśmy prosto z morza. Mama zrobiła je w misce, aby można było je lepiej wymieszać. Ja oczywiście pomagałam mieszać. Poprzekładałyśmy każdemu porcyjkę na talerz. Ale na dnie miski została pyszna śmietana. Nie chciało mi się brać łyżki. Więc zaczęłam przechylać miskę, aby zleciało wszystko to co było na dnie. Przy okazji zaglądałam do miski, czy już wszystko. Tak zawzięcie zaglądałam do wnętrza, że śmietaną zaczęła wyciekać na bluzkę. A ja nadal drążyłam temat wnętrza. I tak się zapomniałam w tym naukowym odkrywaniu ociekającej śmietany, że miska wyslądowała na mojej głowie. Wszystko wyciekało na moje włosy. Łakomstwo skończyło się kąpielą, praniem ciuchów, ponieważ w misce były jeszcze kawałeczki śledzia. Szkoda, że wówczas nie praktykowało się robienia zdjęć.
m
mika19@...
kiedy byliśmy wszyscy RAZEM! niestety zniszczyła to choroba i śmierć...
a
anikirax@...
Plaża, morze, lekki powiew wiatru, rozwichrzone włosy, niebieska sukienka, w której poruszałam się pośród przybrzeżnych fal, blask księżyca, szum i nagle podszedł On. Ujął za rękę i stąpaliśmy boso wtapiając w piasek ślady swoich stóp, woda moczyła nam nogi, usiedliśmy więc by wysuszyć się na piasku, ale zrobimy się i tak cali z niego, bo turlaniu się i obrotom nie było końca. Zmęczeni, szczęśliwi wróciliśmy tam, na wysoki dach, gdzie suszyły się białe ręczniki i pieluchy, On bawił się ze mną w chowanego, po czym szaleliśmy jak dzieci, dalsza część nocy to Jego ballady na gitarze, którą tak dobrze znał. Każdy próg, każdą strunę i akord wygrywał specjalnie dla mnie. Co więcej... śpiewał! Nieważne jak, wkładał w to serce i to było widać, lekko się denerwował, głos na początku drżał, ale z każdą minutą było coraz lepiej. Przy tym patrzył w moje oczy, a ja nie miałam ochoty wyrzucić Mu tej gitary i rzucić się na Niego, ale sprawić by ta noc trwała wiecznie, tak spokojnie, wśród tego ugwieżdżonego nieba, przystrojonego niczym milionami światełek, chciałam czuć to powietrze bez końca, intensywny zapach Jego włosów i Jego opalone, szczupłe nogi, które stały tuż obok mnie...
m
mjarmuzewska@...
Najmilsze wspomnienia moim zdaniem posiadamy jako dziecko, kiedy postrzegamy wszystko prosto, jasno i klarownie: Albo coś jest, albo czegoś nie ma". Sytuacja miała się tak, że posiadam dwójkę starszych o kilka lat braci a sama miałam może z 7 latek gdy tata został wezwany na służbę wojskową i pojechał w świat na rok, może dwa. Mama jak to mama czasem było jej smutno, czasem bywało źle a do tego bracia którzy co rusz marudzili, że taka może zginąć, może nie wrócić itp... straszne to były przeżycia dla córki która zawsze była córeczką taty, kochaną i jedyną! Zawsze się mną opiekował, bawił się ze mną, rozpieszczał i nazywał Małą Księżniczką i nagle zniknął na ten rok... pamiętam jak się męczyłam, jak tęskniłam, nie przesypiałam nocy... Aż nagle nadszedł ten dzień, gdy miał wrócić... i to pojawił się w drzwiach... jak do niego doskoczyłam, jak się cieszyłam, skakałam, spiewałam.... przez tydzień nie odchodziłam od niego na dalej niż 2 metry a spałam z rodzicami w łóżku aby się cieszyć tym, że Tata wrócił! To święto trwało pół miesiąca, tata poświęcał cały czas rodzinie, bawił się z nami, spacerował było jak dawniej... to było piękne przeżycie... chciałabym teraz potrafić się tak cieszyć.
e
edukatorwarszawa@...
Wspomnień miłych mam wiele i wszystkie mają związek z tym samym- szczęśliwą rodziną oraz czasem spędzanym z najbliższymi. Jak dziś pamiętam, gdy wraz z żoną i dwójką dzieci wybraliśmy się na wczasy do Bułgarii. Był to początek lat 90-tych, więc wypoczynek za granicą był nie lada gratką dla przeciętnego zjadacza chleba w Polsce. Najpierw podróż- prawie 30 godzin spędzonych w samochodzie, kilka złapanych gum, hektolitry wypitych napojów, kilkanaście przerw na siusiu, kradzież jednego z bagaży na przydrożnym parkingu, wiele nadrobionych kilometrów z uwagi na nieznajomość drogi i w końcu na miejscu. Pensjonat nie na miarę dzisiejszego cztero czy nawet trzygwiazdkowego hotelu, ale dało się przeżyć!:) Jednak to, co wydarzyło się na miejscu, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Już przed wyjazdem żona nie czuła się najlepiej, miała mdłości, ciągle chodziła przemęczona, ale sądziliśmy, iż jest to tylko efekt przepracowania i permanentnego stresu, któremu była w ostatnim czasie poddawana. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po wizycie na pogotowiu, gdzie żona trafiła z powodu nagłego zasłabnięcia okazało się, że jest w ciąży, a po powrocie do kraju i minięciu kilku dobrych tygodni zostaliśmy poinformowani, że rodzina powiększy nam się nie o jedną, lecz od razu o dwie osoby! Do dnia dzisiejszego wracam wspomnieniami do tej Bułgarii- przez jednych kochanej, przez innych nienawidzonej. Dla mnie będzie ona już na zawsze symbolem dobrej nowiny. Od dawna marzyłem o dużej rodzinie, zwłaszcza o posiadaniu bliźniąt, a tu proszę- los się do mnie uśmiechnął i marzenia zrealizował. Dziś, gdy minęło już dwadzieścia lat i wszyscy razem zasiadamy na kanapie wspominając mniej lub bardziej odległą przeszłość z dumą stwierdzam, iż jestem niewiarygodnym szczęściarzem. Zdrowie zawsze mi dopisywało, między mną a żona nigdy nie dochodziło do poważniejszych konfliktów i jeszcze te upragnione bliźniaki- obecnie studenci Uniwersytetu Warszawskiego. Cieszę się, że mam co wspominać. Raduje mnie myśl, że mam dla kogo żyć. Jednocześnie mam nadzieję, że szczęście opuszczać mnie nie będzie jeszcze przez wiele długich lat życia, a moi najbliżsi ( szczególnie dzieci) będą mogły wiele zawdzięczać nie tylko swojemu krajowi, iż miały możliwość się w nim wychować, ale też innym krajom- gdzie dowiedzą się o czymś, co być może na zawsze odmieni ich życie!:)
w
wiktoria.m.10@...
Moim najmilszym wspomnieniem z przeszłości są wspólne wakacje z rodzeństwem [wulgaryzm]ecznym. W wakacje spotykaliśmy się, by nocować pod namiotami, bawić się w kolory, urządzać tajne misje, obserwować chmury, bawić się w każdym możliwym miejscu. Wtedy na to wszystko był czas, a dzisiaj wszyscy dorośli, są zabiegani. To moje najmilsze wspomnienia.
L
LARIMER
Uwaga, uwaga! Będę teraz UBER-oryginalny więc proszę napić się wody i przeczytać: Moim najmilszym wspomnieniem z przeszłości są... NARODZINY MOJEGO SYNKA! Tak, tak, dziękuję za uznanie w kwestii oryginalności. Synka nazwijmy umownie Henryk Tadeusz, albo whatever, jak tam chcecie żeby się nazywał. Bo na pewno jeszcze nie macie dosyć tyc słodziutkich historyjek o dzieciach, prawda? W każdym razie - jest coś jeszcze. Chodzi o jego talent literacki, odziedziczony po tatusiu. Oto bowiem pisząc 'na-rodziny' miałem raczej na myśli 'Na Rodziny'. Znacie te sławne fraszki, jak np. Na Sokalskie Mogiły, Na kobiety, Na zdrowie etc. Pamiętnego dnia w przeszłości mój Henryk Amadeusz, ukochany syn, napisał fraszkę "Na Rodziny". Traktuje ona o rodzynkach. On sepleni, mówi w takim języku dziecięcym więc rodziny to dla niego rodzyny, czyli rodzynki, ususzone winogrona. Napisał wiersz o rodzynkach. W wierszu opisał trudy bycia jedynym rodzynkiem w 30-osobowej klasie pełnej dziewczyn. Przelewał na papier swoje żale o tym, że wszyscy dookoła nie zamykają klapy od sedesu i używają błyszczyka, a jego te wszystkie atrakcje omijają. Rzekłem mu wtedy "Najważniejsze co się czuje, Słuchaj zawsze głosu serca, hej (mamy korzenie góralskie i czasem wyrwie się takie niezręczne "hej" tu i ówdzie). On wtedy to zrozumiał i zrobił to co należy. I to właśnie jest moje najmilsze wspomnienie. Dziękuję za uwagę. Dobranoc.
L
LARIMER
Uwaga, uwaga! Będę teraz UBER-oryginalny więc proszę napić się wody i przeczytać: Moim najmilszym wspomnieniem z przeszłości są... NARODZINY MOJEGO SYNKA! Tak, tak, dziękuję za uznanie w kwestii oryginalności. Synka nazwijmy umownie Henryk Tadeusz, albo whatever, jak tam chcecie żeby się nazywał. Bo na pewno jeszcze nie macie dosyć tyc słodziutkich historyjek o dzieciach, prawda? W każdym razie - jest coś jeszcze. Chodzi o jego talent literacki, odziedziczony po tatusiu. Oto bowiem pisząc 'na-rodziny' miałem raczej na myśli 'Na Rodziny'. Znacie te sławne fraszki, jak np. Na Sokalskie Mogiły, Na kobiety, Na zdrowie etc. Pamiętnego dnia w przeszłości mój Henryk Amadeusz, ukochany syn, napisał fraszkę "Na Rodziny". Traktuje ona o rodzynkach. On sepleni, mówi w takim języku dziecięcym więc rodziny to dla niego rodzyny, czyli rodzynki, ususzone winogrona. Napisał wiersz o rodzynkach. W wierszu opisał trudy bycia jedynym rodzynkiem w 30-osobowej klasie pełnej dziewczyn. Przelewał na papier swoje żale o tym, że wszyscy dookoła nie zamykają klapy od sedesu i używają błyszczyka, a jego te wszystkie atrakcje omijają. Rzekłem mu wtedy "Najważniejsze co się czuje, Słuchaj zawsze głosu serca, hej (mamy korzenie góralskie i czasem wyrwie się takie niezręczne "hej" tu i ówdzie). On wtedy to zrozumiał i zrobił to co należy. I to właśnie jest moje najmilsze wspomnienie. Dziękuję za uwagę. Dobranoc.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn