Król umiera, czyli ceremonie

Polska 1999

Berenger I uważa, że królowie powinni być nieśmiertelni. Chce, aby o nim pamiętano, płakano po jego śmierci. Wykrzykuje coraz bardziej obrazoburcze życzenia. Po chwili król przeistacza się w artystę.

Reżyseria:Jerzy Grzegorzewski

Czas trwania:50 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Teatr/Spektakl teatralny

Król umiera, czyli ceremonie w telewizji

  • Igor Przegrodzki

    jako Berenger

  • Halina Skoczyńska

    jako Małgorzata

  • Iga Mayr

    jako Julia

  • Jolanta Zalewska

    jako Maria

  • Jerzy Schejbal

    jako lekarz

  • Cezary Kussyk

    jako strażnik

  • Jerzy Grzegorzewski

    Reżyseria

  • Jan Sieczkowski

    Montaż

  • Barbara Hanicka

    Scenografia

Opis programu

Bohaterem przedstawienia Jerzego Grzegorzewskiego jest Berenger - nie tylko Król Berenger I z "Król umiera... ", ale również poeta i dramaturg z "Pieszo w powietrzu" oraz szary urzędnik, drobny alkoholik z "Nosorożca". Po prostu człowiek Ionesco przeniesiony w teatralny świat Jerzego Grzegorzewskiego, twórcy głośnych spektakli podejmujących problem umierania. Wykorzystując trzy teksty Eugene'a Ionesco z lat 60. ("Nosorożec" 1960, "Pieszo... "i "Król... " 1962), Grzegorzewski dokonał swoistej syntezy dzieła francuskiego dramaturga. W spektakl, który miał swą premierę w Teatrze Polskim we Wrocławiu 8 listopada 1996 r., zostały wpisane rytualność, teatralność i sztuczność. Ale w rytualnych ceremoniach ukrywa się prawdziwa śmierć. Grzegorzewski zamyka swoich bohaterów w świecie teatru, świecie doskonałej, misternie skonstruowanej formy, która musi zastąpić prawdę. Jednak to właśnie teatr dla niego jest światem, a prawdziwe odczucia zastępują tytułowe Ceremonie. Przedstawienie jest efektownym kolażem scen ilustrujących wielobiegunowość życia i teatralności, tragizmu i groteski. Jak zawsze u Grzegorzewskiego, znajdziemy w nim gry wewnątrz teatralne, skojarzenia literackie, zafascynowanie formą i jej możliwościami kreacyjnymi. Ionesco próbował "oswoić" śmierć pisaniem. Berenger, bohater jego sztuk, porte parole autora, po swojemu zmaga się z tajemnicą umierania: jako Król - co prawda odarty z resztek majestatu, Artysta - coraz bardziej znużony i wypalony wewnętrznie, jako Człowiek - bezradny jak każdy z nas. Berenger I żywi przekonanie, że królowie powinni być nieśmiertelni. Niech o mnie pamiętają, płaczą po mnie, tylko mój posąg niech się ostanie na placu, niech tylko ja pozostanę - wykrzykuje coraz bardziej obrazoburcze życzenia. Po chwili Król przeistacza się w Artystę, powalonego niemoca twórczą, chowajacego się przed natrętnym Dziennikarzem w łóżku, pod kołdrą. Dziennikarz pyta, kiedy na światowych scenach ujrzymy kolejne arcydzieło. Artysta odmawia odpowiedzi. Męczy go pisanie, życie, wszystko. Czuje się sparaliżowany, bo wie, że umrze.