Zanim kucharze zmierzyli się z pierwszym kulinarnym zadaniem w 6. odcinku "MasterChefa", do programu wróciło pięciu kucharzy, którzy zdążyli już odpaść z rywalizacji. -Mamy dwa, wolne miejsca. Dwie osoby dziś wrócą do programu - ogłosił Moran. Pozostali udali się na balkon, a piątka szczęśliwców zmierzyła się w konkurencji, w której musieli flambirować - to sposób podawania potrawy polegający na oblaniu lub skropieniu dania alkoholem i podpalenia go, tzw. płonący półmisek.
Zadanie trwało 60 minut, kucharze musieli przygotować jak najwięcej flambirowanych dań/produktów. Jurorzy wszystkiego próbowali na bieżąco. Jagoda Misztal i Justyna Pilichowska najlepiej poradziły sobie z flambirowanymi potrawami, zostały więc w programie i nadal będą mogły walczyć o tytuł VI polskiego MasterChefa.
Ramen, zupa rybna, gazpacho i harira - to potrawy, które musieli przygotować uczestnicy w kolejnej konkurencji. Każdy z nich musiał przygotować trzy z czterech zaprezentowanych przez jury zup. Kucharze na przygotowanie potraw dostali 90 minut. Uczestnicy rozpoczęli gotowanie od przygotowania potrzebnych bulionów. -Damian to kandydat do wygrania tej konkurencji, najwięcej produktów, największy garnek - komentowała Ania Starmach. Największy rozgardiasz panował na stanowisku Matteo, a przygotowanie trzech zup w tak krótkim czasie wymagało dyscypliny i doskonałej organizacji. Kucharz, którego zupy nie przypadły do gustu jurorom, musiał opuścić program.
Wyróżnieni w tej konkurencji zostali Damian, Natalia, Jagoda i Mateusz.
Z "MasterChefa" odpadła Marta!
