Narzeczona diabła

Studio Hammer Films, w którym w 1968 roku powstała "Narzeczona diabła" to dla wielbicieli horrorów instytucja kultowa. To tutaj kręcono kolejne części przygód melancholijnego Frankensteina, który miał być geniuszem, a stał się potworem, czy uzależnionego od krwi hrabiego Draculi. Hammer Films zasłynęło też jako studio wyjątkowo tanich produkcji, które - na fali popularności filmów grozy - przynosiły nieproporcjonalnie duże zyski. Te cenne umiejętności doceniła ostatnio grupa inwestorów ze Stanów Zjednoczonych, którzy postanowili wskrzesić nieistniejącą już od trzydziestu lat wytwórnię. Nowa spółka nazywa się Harvest Pictures III, a jej trzon stanowi angielska wytwórnia Random Harvest (której zawdzięczamy m.in. "Wysyp żywych trupów") oraz studio charakteryzacji i efektów specjalnych Stan Winston Productions. "Narzeczona diabła", jeden z największych sukcesów Hammer Films, to opowieść nawiązująca do odwiecznego i niestarzejącego się tematu walki dobra ze złem. Po stronie dobra jest książę de Richleau (Christopher Lee) i jego przyjaciel Rex Van Ryn (Leon Green), zaś na stronę zła szatańska sekta próbuje przeciągnąć Simona (Patrick Mower), protegowanego Richleau. Simon nie umie oprzeć się charyzmie guru satanistów, nazywanego przez nich Mocata (Charles Gray), który swoją pozaziemską siłą przyciąga do sekty młodych i poddaje ich mistycznej, szatańskiej inicjacji. Aby uratować duszę Simona Richleau i Rex będą musieli stoczyć otwartą walkę z siłami zła, podczas której pojawi się jeszcze jedna postać - tajemnicza dziewczyna imieniem Tanith (Nike Arrighi). Na ogromne powodzenie "Narzeczonej diabła" wśród publiczności wpływ miało przede wszystkim nazwisko współautora scenariusza Dennisa Wheatleya, najbardziej cenionego ówczesnego pisarza horrorów. Jego prozą z początku zachwycił się Christopher Lee, jeden z czołowych aktorów wytwórni Hammer Films, który w "Narzeczonej diabła" zagrał główną rolę. To za jego namową doszło do podpisania kontraktu, który dla obu stron okazał się żyłą złota.