Oworiaman
Polska 2011
Czas trwania:35 min
Kategoria wiekowa:
Gatunek:Dokument/Reportaż
Oworiaman w telewizji
Opis programu
Marianowo było zawsze miejscem pewnej tajemnicy, odległego piękna zaklętego w najciemniejszy oksymoron. Sprawa Sydonii von Bork dodatkowo komplikowała meandry wyobraźni rozpiętej w czasie między cysterskim średniowieczem, renesansem Gryfitów i dwudziestowieczną wojną, zmieniającą szlachetne nazwy miejsc w bardziej swojskie, ale jakieś umniejszone, upokorzone. Przykładem jest choćby rzeczka Krępa, nosząca niegdyś łacińską nazwę rivulus sanctae Mariae. Pytając swego czasu bohatera jednego z reportaży/PERPETUUM MOBILE, wieloletniego mieszkańca Marianowa., nawiedzonego wynalazcy, co tak magnetycznego jest w tym skrawku ziemi, usłyszałem dziwnie brzmiącą w ustach skromnego rolnika, postmodernistyczną narrację o miejscu, które odwiedzone sprawia, iż człowiek automatycznie oczekuje czegoś niezwykłego. Oczekuje nieprzeciętnego doznania, iluminacji. Spotkania z tajemnicą sztuki, lub choćby zjawiska atmosferycznego, które zdekonstruuje jego codzienne wyobrażenie na temat rzeczywistości. Podświadomie oczekuje na przykład gwałtownej, trwającej sześćdziesiąt sekund ulewy na sprażonej plaży nad jeziorem, albo tęczy w środku nocy... Tym większe wrażenie wywarła na mnie korespondencja do redakcji, której autorami byli grafik profesor Andrzej Tomczak i ksiądz Jan Dziduch, proboszcz parafii w Marianowie. Pismo było zaproszeniem do udziału w kolejnym międzynarodowym spotkaniu artystów, czyli plenerze, który od wielu lat gości u Księdza Jana, a którego Tomczak jest kuratorem. Korzystając z zaproszenia, przez trzy tygodnie lata/sierpień 2010r. /pozostawałem w kręgu kipiącej pod powierzchnią spokoju a w rzeczywistości rozedrganej, poszarpanej, miotającej się w obcęgach odmiennej ekspresji grupy iluzjonistów. Emocjonalnych prestidigitatorów. Czułych strun, dobywających cudownych dźwięków, ale nie składających się nigdy w harmonijny akord wzajemnej uległości. Tacy właśnie powinni być artyści. To magia Marianowa wydobywa z nich esencję. Pokazuje właściwy rdzeń podmiotu.