Pies, który uratował rodzinę

Allen Parton, oficer brytyjskiej marynarki wojennej, pełniący służbę w Iraku, wskutek wypadku samochodowego stracił pamięć i przestał poznawać swoją żonę i dzieci. Wielokrotne pobyty w szpitalu i kilkuletnia terapia nie przyniosły rezultatów. Przez 7 lat Partonowie przeżywali koszmar, który niemal zakończył się bankructwem, rozwodem i samobójstwem. W najtrudniejszej chwili w ich domu pojawił się wyjątkowy pies, który pomógł małżonkom odbudować zniszczone życie. Wypadek spowodował poważne uszkodzenie mózgu. Allen został przewieziony do szpitala wojskowego w Portsmouth. Jego żona Sandra wspomina, że kiedy przyjechała na miejsce, doznała szoku. Allen miał ogromne otarcie, niemal szramę i wielkiego guza na głowie. Wiedziała, że jej nie poznał. Po pięciu miesiącach w szpitalu stan Allena pogorszył się. Miał zaburzenia mowy i równowagi. Poruszał się na wózku. Jak sam mówi, był przerażony, bo kalectwo to najgorsze, co może się przydarzyć wojskowemu. Umieszczono go na obserwacji psychiatrycznej w szpitalu RAF - u. Lekarze mówili o zatruciu ołowiem, zubożonym uranie, stresie pourazowym i paru innych rzeczach. Z czasem jednak stan Allena stabilizował się. Zaczęli nawet rozmawiać o powrocie do pracy. Sandra miała nadzieję, że wojsko, które jej mąż tak świetnie zna, przywróci go do życia. Rzeczywiście Allen wrócił do pracy, ale nie był tak sprawny jak dawniej. Nie radził sobie. Miał przepisywać dokumenty, ale zatrzymywał się na pierwszej linijce. Myślał, że wszystko idzie dobrze, jednak przełożeni nie byli zadowoleni z jego pracy. Dla Allena, który służył w wojsku od ponad 20 - tu lat, to był ostateczny cios. Nikt nie przewidział, że może targnąć się na życie. W 1994 roku Allen został zwolniony ze służby z powodu złego stanu zdrowia. Codzienna opieka nadmężem była dla Sandry prawdziwą udręką. Siedem lat po wypadku Allen był strzępem człowieka. Miał kłopoty z mówieniemi wiele dolegliwości fizycznych i psychicznych. Po ich dawnym, szczęśliwym życiu nie został nawet ślad. Sandra dwukrotnie była u adwokata w sprawie rozwodu. Pytała, co by się stało z dz