Podejmowana w komedii „Porady na zdrady” tematyka niewierności z każdym rokiem zyskuje na ważności i aktualności. Z badań CBOS opublikowanych w 2013 roku wynika, że ponad połowa Polaków i jedna trzecia Polek zdradzała partnera. Te dane były olbrzymim zaskoczeniem nawet dla socjologów. Wcześniej do „skoków w bok” przyznawało się tylko około 14 procent respondentów. Wśród kobiet ten odsetek był jeszcze niższy. Niewierność deklarowało siedem procent badanych pań. Skąd ta olbrzymia zmiana?
Według seksuologa profesora Zbigniewa Lwa-Starowicza to między innymi efekt przemian cywilizacyjnych. Przejawiają się one większą aktywnością kobiet we wszystkich dziedzinach życia. Pracując zawodowo, mają więcej okazji do romansów. Na przykład biurowych. Podobne obserwacje poczynił inny seksuolog, profesor Zbigniew Izdebski. Przyznał, że coraz częściej jego pacjentami zostają mężczyźni, którzy... nie umieją się oprzeć kobiecie. Wszystko przez mit „prawdziwego faceta”, zawsze chętnego i co ważniejsze w pełni gotowego do działania. Taki dotknięty „maczyzmem” samiec w zetknięciu z silną, niezależną, wyzwoloną i wiedzącą czego chce kobietą z góry jest na straconej pozycji. Bo nie wszyscy są w stanie pogodzić się z tym, że równouprawnienie dotyczy nie tylko sfery politycznej ale też erotycznej.
W dochowaniu wierności na pewno nie pomaga też praktycznie nieograniczony dostęp do Internetu. Pracując od rana do nocy jesteśmy skazani na przebywanie w jednym środowisku, więc w sieci szukamy rozrywki, nowych bodźców. Coraz częściej są to nowe znajomości, a stąd już tylko krok dzieli nas od zdrady dotychczasowego partnera. W porównaniu z nowymi znajomym może nam się wydawać mniej atrakcyjny, nudny, przewidywalny. Zmienił się również główny powód zdrady. Z wcześniej deklarowanego rozczarowania związkiem, na ciekawość, chęć zaspokojenia chwilowej potrzeby.
„Porady na zdrady” – w kinach od 24 lutego
